23.07.2014

Rozdział piąty

Kolejne dni do początku szkoły minęły nam bardzo szybko. Głównie opierały się na przygotowaniach do szkoły, między innymi na odbiorze zamówionych książek. W między czasie zrobiłam kurs na prawo jazdy, a raczej skończyłam kurs zaczęty w Polsce i zdałam test. Tego samego dnia dostałam odpowiednie dokumenty.
Mój chłopak pojechał ze mną na egzamin, bo chciał być ciągle przy mnie, ponieważ chciał mi dodać otuchy oraz sprawdzić, jak sobie radzę za kierownicą.
Po dojechaniu do domu miałam imprezę z okazji zdania kursu, a w prezencie od rodziców dostałam nowy samochód. Był to czerwony ford mustang z otwieranym dachem. W środku miał białą tapicerkę.
Dzień przed rozpoczęciem semestru z Justinem udaliśmy się na plaże. Wtedy powiedział mi, gdzie planuje koncerty na te wakacje, bo w tym czasie miał być w trasie koncertowej, a ja niestety miałam być całe wakacje w domu. Mój ukochany miał zwiedzić w tym czasie pół świata zaczynając od Stanów i Kanady a kończąc na Polsce i Francji.
Justin zaproponował, że zawiezie mnie do szkoły, ponieważ moja przyjaciółka miała jechać ze swoim nowym chłopakiem, którym był najlepszy przyjaciel mojego ukochanego Ryan Butler.
Rano wstałam już o godzinie 6: 00. Weszłam do garderoby i wybrałam białą sukienkę do kolan w czarne kwiaty na ramiączkach, ponieważ zapowiadała się wspaniała pogoda. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic, po czym od razu się ubrałam i wróciłam do garderoby, aby się pomalować.
Gdy skończyłam zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam przyrządzać sobie śniadanie i drugie śniadanie do szkoły.
Naczynia włożyłam do zmywarki i poszłam po torbę z książkami, gdy zeszłam była już godzina 7: 15. W tym samym momencie usłyszałam klakson nadjeżdżającego samochodu. Był to Justin. Od razu wybiegłam z domu żegnając się z rodzicami.
Mój ukochany już stał przed samochodem. Podjechał swoim słynnym batmobilem. Gdy mnie zobaczył okręcił mnie wokół własnej osi, aby ocenić efekt moich przygotowań. Po jego wzroku od samego początku widziałam, ze mu się podoba mój strój. Później przyciągnął mnie bliżej siebie i czule pocałował.
Gdy wsiadłam do samochodu mój ukochany zamknął za mną drzwi i usiadł za kierownicą.
- Myślałam, że przyjedziesz później. – Odparłam po dłuższej chwili milczenia.
- Kochanie nie wypada, żebyś się spóźniła pierwszego dnia szkoły, a poza tym musisz jeszcze iść do sekretariatu, więc nie pozwolę byś się spóźniła. A poza tym tam będzie duży ruch i musimy znaleźć miejsce do parkowania. Mój ochroniarz będzie tam już na nas czekał.
- Po co ochroniarz? – Spytałam zdezorientowana.
- Bo chce, żebyś mogła normalnie iść do szkoły a nie, żeby ktoś nas zatrzymywał z powodu tego, że ja jestem tu z Tobą. – Powiedział zmartwiony Biebs.
- Jesteś cudowny. Za to Cię kocham. – Odparłam z uśmiechem na twarzy.
- Ja Ciebie też kocham. Przy Tobie mogę być sobą a nie tylko wielką gwiazdą muzyki. Gdy jestem przy Tobie czuję się swobodnie. Dziękuję kochanie, że jesteś przy mnie zawsze. To dzięki Tobie mam motyw, aby walczyć z tym uzależnieniem. Szkoda, że nie zjawiłaś się wcześniej w moim życiu, bo wtedy może bym nie musiał iść na ten odwyk. Powiedział smutnym tonem.
- Kochanie, ale ten odwyk też Ci bardzo dużo pomógł, ale proszę nie wracaj już myślami do przeszłości. Myśl o przyszłości i o tym, co jest tu i teraz.
W tedy zapaliło się czerwone światło a mój ukochany pocałował mnie w policzek.
Gdy tylko zapaliło się zielone światło ruszył i po chwili dojechaliśmy do szkoły. Justin stanął na parkingu dla gości i od razu podszedł do nas jego ochroniarz. Był to Kenny Hamilton. Ochroniarz będący przy nim od początku jego kariery.
Skierowaliśmy się w stronę sekretariatu i ledwo weszliśmy z parkingu a już wokół nas zebrał się tłum ludzi. Justin objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam.
Weszliśmy do sekretariatu, lecz w gabinecie dyrektorki ktoś już był, więc sekretarka poprosiła nas, żebyśmy poczekali chwilę przed gabinetem. Justin usiadł na krześle a mnie przyciągnął do siebie, abym siedziała na jego kolanach. Przytulił mnie mocno do siebie i czule pocałował. Po chwili, gdy Justin nadal mnie całował, z gabinetu wyszli Kate i Ryan.
- O Ryan nasze dwa gołąbki już tu czekają. – Powiedziała Kate z uśmiechem.
- Właśnie widzę.
Gdy zaczęliśmy rozmawiać z naszymi przyjaciółmi zawołała nas dyrektorka do swojego gabinetu. Podała mi mój plan zajęć. Miałam dziennie kończyć o 15:15. Mój ukochany zaoferował, że po mnie przyjedzie po zajęciach, gdy odprowadzał mnie pod szafkę. Włożyłam tam wszystkie książki i wyciągnęłam tylko książki i zeszyt z angielskiego, bo od tej lekcji miałam zacząć. Gdy już miałam iść do klasy mój ukochany pocałował mnie czule na pożegnanie. W tym czasie wokół nas zebrał się spory tłum gapiów. Justin pożegnał się ze mną i wyszedł czule się uśmiechając.
Ludzie zebrani wokół nas zaczęli się rozchodzić, jednak zostało kilka osób. Dwójka z nich podeszła do mnie. Były to dwie dziewczyny mniej więcej w moim wieku. Jedna z nich była szczupłą wysoką blondynką o błękitnych oczach. Druga z nich była nie za wysoką brunetką o oczach prawie czarnych i ciemnej karnacji.
- Cześć, jestem Carly – powiedziała blondynka – a to jest Samnatha. – Powiedziała wskazując głowę na swoją przyjaciółkę. – Widziałyśmy przed chwilą, jak rozmawiałaś z Justinem. Dobrze się znacie?
- To zależy, o co pytasz, ale myślę, że tak. – Odparłam z uśmiechem.
- A mogłabyś załatwić nam spotkanie z nim? Obie jesteśmy jego wielkimi fankami, a widziałyśmy, że macie dobry kontakt.
- Dobry to mało powiedziany, my się wspaniale dogadujemy.
- A znasz może jego nową dziewczynę? Bo słyszałyśmy, że od jakiegoś czasu się z kimś spotyka. – Dociekały dziewczyny.
- Tak. Znam nią tak dobrze, jak jeszcze nikt dotąd, ponieważ to ja jestem jego nową dziewczyną.
- Żartujesz? – Spytały w tym samym czasie.
- Nie. A dzisiaj jeszcze raz będzie na terenie naszej szkoły.
- To ty jesteś ta nowa, co miała dziś dołączyć do naszej szkoły?
- Na to wygląda.
- Co masz pierwsze?
- Angielski.
- To tak jak my, chodź z nami to przynajmniej się nie zgubisz w tej szkole.
Weszłyśmy do klasy przed samym dzwonkiem na lekcje. Ławki były połączone w taki sposób, że były dwa rzędy, gdzie uczniowie siedzieli po cztery osoby. Dziewczyny zaproponowały, abym usiadła z nimi z tyłu, więc się zgodziłam.
Jednak na początku zajęć nauczycielka wywołała mnie na środek klasy, aby mnie przedstawić wszystkim uczniom. Przyzwyczaiłam się już do wystąpień publicznych, ale nadal czułam się nieco niezręcznie, gdy wszyscy na mnie patrzyli. Nie wspominając już o tym, że większość zebranych widziała, jak na korytarzu całowałam się z Justinem.
Na lekcji dowiedziałam się, że w planach mają omawiać Makbeta Szekspira, którego czytałam pół roku wcześniej w Polsce. Po zajęciach nauczycielka podała mi listę lektur, które powinnam przeczytać, ponieważ nie miałam ich w Polsce, a mogą mi się przydać do egzaminu, który miałam pisać za niecałe trzy miesiące.
Większość lekcji spędziłam w towarzystwie jednej z nowopoznanych koleżanek lub nawet ich obu.
Gdy nadeszła pora lunchu i wszystkie poszłyśmy do stołówki zauważyłam Kate, widziałam, że ona mnie też zauważyła, lecz się nie odezwała do mnie ani słowem. Siedziała razem z jakimiś czterema dziewczynami i dwoma chłopakami. Najbardziej mnie zabolało to, że później nawet nie spojrzała w moją stronę, mimo że tyle czasu się przyjaźniłyśmy.
Usiadłam razem z moimi nowymi koleżankami i ich przyjaciółmi, lecz byłam tak zamyślona, że nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje wokół mnie. Myślałam, o tym, dlaczego moja przyjaciółka tak się zachowuje, ale nie umiałam wymyśleć żadnej konkretnej odpowiedzi. Z zamyślenia wyrwała mnie Carly.
- Dlaczego nic nie jesz? – Zapytała ze zdziwieniem.
Miała rację. Odkąd usiedliśmy nic nie przełknęłam, tylko siedziałam nad talerzem z nieobecnym wyrazem twarzy. Spojrzałam jeszcze raz w stronę Kate, ale już jej tam nie było. Nagle poczułam, że straciłam apetyt.
- Po prostu straciłam apetyt. – Wzięłam tylko sok pomarańczowy i wypiłam go jednym duszkiem. – A teraz was przepraszam. Spotkamy się na biologii, bo muszę iść do łazienki.
- Czy to ma jakiś związek z tą nową dziewczyną, co razem z Tobą się zapisała do tej szkoły? – Spytała Samanta ze zmartwioną miną.
- Tak. Nie. W pewnym sensie. Nie chce o tym rozmawiać teraz. Muszę iść do łazienki i zadzwonić do Justina. Przepraszam was. – Dodałam i wstałam od stolika zabierając ze sobą tacę z jedzeniem, które odniosłam do okienka.
Wyszłam ze stołówki i skierowałam się w stronę łazienki. Po chwili, gdy wyszłam poszłam na dwór i usiadłam na ławce. Mimo że była zima w tym rejonie zawsze było gorąco i nigdy nie było opadów śniegu.
Wybrałam numer mojego ukochanego. Odebrał prawie od razu.
- Kochanie coś się stało? – Zapytał zmartwionym głosem mój ukochany.
- Tak i nie. To znaczy sama nie wiem.
Opowiedziałam mu wszystko, co się stało na stołówce a raczej, co się nie stało. Kate nigdy się tak wobec mnie nie zachowywała. Nie miałam pojęcia, co się stało. Gdy mu o tym wszystkim mówiłam o mało, co się nie rozpłakałam, lecz nie chciałam pozwolić sobie na taką słabość pierwszego dnia szkoły.
- Kochanie nie wiem, co się mogło stać, ale postaram się porozmawiać z Ryanem, może on coś będzie wiedział.
- Dziękuję.
Wtedy humor trochę mi się poprawił, ponieważ jego głos zawsze polepszał mi samopoczucie. Ustaliliśmy, o której ma być pod szkołą i obiecał, że tym razem przyjedzie bez ochrony.
Wróciłam do budynku. Od razu natknęłam się na Carly. Była podenerwowana, lecz gdy mnie ujrzała na jej twarzy pojawiła się ulga.
- O tu jesteś, a my Cię już prawie wszędzie szukałyśmy. Miałaś być w łazience.
- Bo byłam, a później wyszłam na chwilę przed szkołę, żeby w spokoju porozmawiać z Justinem.
Carly od razu zadzwoniła do swojej przyjaciółki i skierowałyśmy się w stronę klasy biologicznej. Samanta już tam na nas czekała. Musiałam jej powtórzyć wszystko, co przed chwilą powiedziałam jej przyjaciółce.
Na tej lekcji powtórzył się ten sam schemat, co na pierwszej lekcji. Cieszyłam się, że ten dzień się na reszcie kończy i jego resztę spędzę ze swoim chłopakiem. Miałam nadzieję, że dowie się czegoś, co pomoże mi zrozumieć zachowanie mojej przyjaciółki.
Gdy w końcu skończyły się lekcje poszłam do swojej szafki odnieść książki i zabrać tylko te, z których miałam się uczyć na następny dzień. Jednak ktoś zastawił moją szafkę kwiatami. Były to żółto-czerwone róże.  W bukiecie znalazłam liścik: „Czekam na parkingu”. Wzięłam kwiaty i zabrałam potrzebne rzeczy i ruszyłam przed szkołę.
Po drodze spotkałam dziewczyny, z którymi spędziłam prawie cały dzień.
- A to co cichy wielbiciel? – Spytała żartobliwie Carly.
- Wielbiciel tak, ale nie cichy. On mi otwarcie mówi, co czuje. Chcecie go poznać?
Moja propozycja sprawiła, że oczy im zabłyszczały z radości. Zgodziły się bez zastanowienia.
Po chwili doszłyśmy na parking a tam już stał mój ukochany oparty o swój samochód. Przyjechał tym samym autem, którym rano mnie odwoził do szkoły. Gdy tylko mnie zobaczył mocno się do mnie przytulił i przywitał się z moimi towarzyszkami. Przedstawiłam ich sobie, czym moje koleżanki były tak onieśmielone, że od razu uciekły.
Wsiedliśmy do samochodu i mój ukochany zapytał się mnie, czy podobają mi się kwiaty, odpowiedziałam, że są wspaniałe.
Długo milczał, więc wiedziałam, że coś musiało się stać, lecz nie wiedziałam, o co może chodzić. Jednak po dłuższej chwili zdobył się na odwagę i powiedział to, co mu leżało na sercu.
- Kochanie nie mam pojęcia, o co może chodzić Kate, ale widocznie Ryanowi też o coś chodzi, ponieważ jak dzwoniłem do niego to nie odbierał, a gdy do niego pojechałem nie otworzył mi drzwi, mimo że był w domu. Kochanie na prawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
- Dobrze kotku wierzę Ci. Przynajmniej mamy siebie i na sobie możemy zawsze polegać. A tak właściwie to masz jakieś plany na weekend?
- Nic mi o tym nie wiadomo, a dlaczego pytasz?
- Nic tak się pytam.
Podjechaliśmy pod mój dom i wysiadłam z samochodu, aby odnieść torbę do środka, jednak mój ukochany zaoferował, że najpierw mam odrobić lekcje, ponieważ on mi pomoże.
Zabraliśmy się do nauki i mój ukochany dotrzymał słowa z pomocą w nauce. Już tego samego dnia okazało się, że będę potrzebować korepetytora z matematyki, jednak Justin obiecał, iż porozmawia ze swoją byłą nauczycielką, aby pomogła mi nadrobić zaległości z tego przedmiotu.
Jeszcze nigdy nie odrobiłam zadań w tak szybkim czasie. Wtedy zadzwoniła Justina mama, i powiedziała mu, że mamy przyjść na rodzinną kolację u niego w domu oraz, iż mój ukochany ma odebrać swoich dziadków z lotniska.
Od razu poszłam się przebrać. Ubrałam kremową sukienkę na ramiączkach do kolan, która była cała z przodu marszczona a przy lewym ramiączku miała różyczkę. Tylko poprawiłam makijaż, który miałam zrobiony do szkoły.
Gdy zeszłam na dół do salonu, gdzie czekał mój ukochany Justin od razu mnie mocno przytulił i szepnął do ucha, że pięknie wyglądam.
Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Po dłuższej chwili milczenia mój ukochany się w końcu odezwał.
- Kochanie pamiętaj jutro jest nowy dzień. Nie przejmuj się przeszłością, bo to co się zmieniło nigdy nie wróci do pierwotnej postaci, więc zapomnij o Kate i ciesz się tym, co masz teraz.
- Dziękuję Justin, że jesteś przy mnie zawsze, kiedy cię potrzebuje.
W końcu dojechaliśmy na lotnisko i wyszliśmy z samochodu. Okazało się, że lot, którym lecieli jego babcia i dziadek ma pół godzinne opóźnienie. Postanowiliśmy ten czas spędzić w kafejce, będącej na terenie lotniska.
Zamówiliśmy kawę, cappuccino i dwa mrożone jogurty o smaku owoców leśnych. Zamówienie otrzymaliśmy praktycznie od razu.
Przez cały czas do przylotu samolotu z kanady siedzieliśmy, rozmawialiśmy o naszej dalszej przyszłości i dużo żartowaliśmy.
Gdy w końcu nadleciał ten długo wyczekiwany samolot wyszliśmy z kafejki i udaliśmy na halę przylotów i odlotów, aby czekać na bliskich mojego ukochanego.
Po godzinie od przylotu jego babcia z dziadkiem przeszli przez bramki już po odprawie. Mój ukochany poszedł się z nimi przywitać i po chwili przyszedł z nimi do mnie. Przedstawił mnie swoim bliskim i ruszyliśmy do samochodu.
Gdy szliśmy Justin splótł swoje ręce z moimi i tak szliśmy, aż do jego samochodu. Kazał mi usiąść na przednim siedzeniu pasażera. Gdy usiadłam na wyznaczonym przez niego miejscu położył swoją rękę na mojej nodze, gdzie trzymałam swoja dłoń i splótł swoje palce z moimi.
Dojechaliśmy pod jego dom i mój ukochany pomógł swojemu dziadkowi zabrać bagaże.
W drzwiach już na nas czekała mama Justina. Uśmiechnęła się na mój widok i zaprosiła nas wszystkich do salonu mówiąc, że za chwilę poda kolacje. Zaoferowałam jej swoją pomoc na co chętnie przystała,
Od dłuższego czasu zamierzałam porozmawiać z mamą mojego ukochanego na temat zbliżających się jego urodzin, które miały się odbyć już w ten weekend.
- Ma pani coś zaplanowane, na urodziny Justina? – Zapytałam po chwili, gdy byłyśmy już same w kuchni.
- Nie myślałam, że on ten czas będzie chciał spędzić z Tobą i przyjaciółmi. – Powiedziała ze zdziwieniem.
- Cóż tak się złożyło, że to raczej niemożliwe, ponieważ Ryan cały dzień unika z nim kontaktu, zresztą jego dziewczyna zachowuje się wobec mnie tak samo i nie mamy pojęcia, o co im chodzi.
- Cóż przykro mi. A Ty masz już jakiś pomysł, co zrobić, aby miał wyjątkowe urodziny?
- No właśnie nie do końca, ponieważ nie chce, żeby te urodziny odbyły się w jakimś klubie, bo się boję, że Justin tam spotka kogoś z dawnego towarzystwa i znów zacznie robić to samo.
- Tu się z Tobą zgodzę. A masz jakiś inny pomysł?
- Myślałam, aby zaprosić jego dawnych znajomych, takich jak Christian Beadles, czy Catlin Beadles i zrobić na ogrodzie imprezę w stylu Hawajskim. Myślę, że mu by się to bardzo spodobało i zapamiętałby te urodziny na długo.
- Jessie to dobry pomysł. Możemy to urządzić u nas na ogrodzie. Mogę się zająć zaproszeniem Christiana i Catlin. A nie masz żadnych obiekcji na ten temat? Przecież ona była dziewczyną Justina.
- Nie. Wiem, że oni się teraz przyjaźnią. Dziękuję, że pani się zajmie tymi zaproszeniami, bo ja bym nie wiedziała, od czego mam zacząć. Ja się zajmę dekoracjami i przekąskami.
Po zakończeniu rozmowy przyszedł do nas Justin i przytulił się do mnie od tyłu opierając swoją głowę na moim ramieniu.
- O czym tak zawzięcie rozmawiacie? – Zapytał z zaciekawieniem.
- O Tobie. – Odpowiedziałam po prostu. – A tak w ogóle to dodzwoniłeś się do Ryana?
- Nie. Nadal nie odbiera. Nie wiem, co się dzieje. Wcześniej się tak nie zachowywał.
Puścił mnie i wrócił do salonu a ja z jego mamą zaczęłyśmy znosić kolację do jadalni.
Gdy usiedliśmy wszyscy przy stole dziadek od mojego ukochanego zaczął się nas wypytać o to jak długo się znamy, jak długo jesteśmy razem, itp.
Do domu wróciłam po północy, lecz moi rodzice wiedzieli, że jestem z Justinem, a przy nim nic mi nie groziło.
Mój ukochany odprowadził mnie pod sam dom i długo nie mogliśmy się rozstać. Większość czasu spędziliśmy przytulając się i całując. Od razu po wejściu do domu poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać.
Po przeczytaniu skomentuj

Czy Justinowi spodoba się impreza urodzinowa, jaką zorganizuje mu Jessie?
Czy Caitlin i Christian przyjadą na urodziny Biebsa?
Czemu Kathleen i Ryan zachowują się tak dziwnie?
Czy pogodzą się jeszcze z przyjaciółmi?


Życzę miłego czytania :)

1 komentarz: