30.07.2014

Rozdział szósty

Cały tydzień zajęło mi zebranie wszystkich dekoracji. W sobotę jeszcze miałam odebrać orchidee z kwiaciarni, które mieliśmy poukładać na stołach.
Kupiłam Justinowi nieśmiertelnik z naszymi inicjałami, który zamierzałam mu dać na jego imprezie urodzinowej organizowanej przez jego mamę i przeze mnie.
W sobotę, gdy Justin pojechał do studia nagraniowego, aby nagrać nową piosenkę z jego mamą wykorzystałyśmy tę okazję na przygotowanie ogrodu.
Na płocie, wejściu do ogrodu, na rampie do deskorolki powiesiłyśmy serpentyny i balony. Między drzewami zawiesiliśmy napis: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO JUSTIN oraz kolorowe lampiony, które stały również wokół basenu i miały się zapalić o zmroku. Na stołach z jedzeniem w wazonach ustawiłyśmy orchidee. Potrawy to były głównie różne przekąski z wykorzystaniem ananasa i innych produktów pochodzenia hawajskiego.
Zaczęli się zjeżdżać pierwsi goście. A ja poszłam do domu się przebrać. Ubrałam czarną krótką sukienkę na ramiączkach z wyhaftowanymi srebrnymi kwiatami.
Wróciłam do domu Justina i otworzyła mi Catlin Beadles – była dziewczyna mojego ukochanego, a obecna jego przyjaciółka – zapytała się mnie, czego tu szukam, lecz nie wiedziałam, co odpowiedzieć, lecz z opresji wybawiła mnie mama mojego ukochanego.
- Jessie dobrze, że jesteś. Już się martwiłam, ze nie zdążysz przed przyjazdem Justina.
- Nigdy bym nie przegapiła takiego wydarzenia. – Powiedziałam do niej z uśmiechem. – A tak w ogóle to dzwonił do pani, czy już kończy nagrania?
- Nie myślałam, że do Ciebie dzwonił.
- Wytłumaczy mi ktoś co tu się dzieje, poza tym, że to są urodziny Justina? Kim ona jest i co tu robi? – Zapytała oburzona Catlin.
- To jest Jessie organizatorka naszej imprezy a zarazem nasza nowa sąsiadka i dziewczyna Justina.
W tym samym czasie zadzwonił mój telefon. Jak się domyśliłam był to Justin, który powiedział, że już skończył nagrania na dzisiaj i za piętnaście minut będzie w domu.
Przekazałam to jego mamie a sama postanowiłam poczekać na niego na podjeździe. Gdy przyjechał od razu rzuciłam mu się na szyję i czule go pocałowałam. Po czym złożyłam mu życzenia urodzinowe i wręczyłam prezent. Rozpakował go od razu i w tym samym momencie założył na siebie nieśmiertelnik, który ode mnie dostał.
- Dziękuję kochanie. Będę go nosił zawsze przy sobie. – Powiedział przyciągając mnie mocniej do siebie i czule całując.
Weszliśmy do jego domu trzymając się za ręce. Justin poprosił, abym poczekała na niego w salonie, bo chce iść się przebrać, lecz mu na to nie pozwoliłam. Od razu go zaprowadziłam do ogrodu, gdzie byli wszyscy jego goście.
Justin zaniemówił z wrażenia i stanął jak wryty, gdy zobaczył, co dla niego przygotowaliśmy. Gdy podeszła jego mama Justin nas się zapytał.
- Jak się wam udało zorganizować to wszystko? Nie wierzę własnym oczom. Czy tam są Catlin i Christian?
- Justin mamy swoje sposoby i tak są tam, ale proszę cię uważaj na Catlin, bo Jessie chwilę przed Twoim telefonem miała niemiłe spotkanie z Catlin. – Powiedziała Pattie.
- Dobrze będę miał to na uwadze mamo.
Usiadłam z Justinem na hamaku w cieniu drzew gdzie, co chwilę podchodzili jacyś ludzie, żeby złożyć życzenia mojemu ukochanemu. Na samym końcu przyszła Catlin ze swoim bratem. Ona miała na twarzy wymalowaną pogardę, gdy spoglądała w moją stronę. Nie miałam pojęcia, o co jej chodzi. Przecież ani mnie nie znała, ani nic jej nie zrobiłam.
Gdy odeszli mieliśmy z Justinem chwilę w końcu dla siebie. Przyciągnął mnie mocno do siebie i całował mnie tak gwałtownie, że się położyliśmy na tym hamaku i całowaliśmy się w takiej pozycji. Przez ten krótki moment zapomnieliśmy o całym świecie i liczyła się tylko nasze miłość. Jednak z zawieszenia wyrwała nas jego mama, która przyniosła tort, który Justin miał pokroić.
Był to śmietankowy tort z kawałkami ananasa w środku, lecz nie pozwoliliśmy mu go pokroić dopóki nie zdmucha wszystkich dwudziestu świeczek. Udało mu się za pierwszym razem, po czym od razu mnie pocałował w policzek i szepnął mi do ucha, że mnie kocha.
Nagle podeszła do niego Catlin i zaczęła mu nagadywać, że ja jestem z Justinem tylko dla jego pieniędzy i sławy, lecz mój ukochany nie chciał jej słuchać, za co byłam mu bardzo wdzięczna, bo nie wiem, co bym zrobiła, gdybym go teraz straciła.
O 19: 00 przyszedł zamówiony przez nas DJ, który miał rozkręcić naszą imprezę.
Prawie każdą piosenkę Jus mi poświecił, jednak kilka było takich, które zatańczył ze swoją mamą, lecz najbardziej mnie zdziwiło, że ani jednej piosenki nie zatańczył z Catlin, choć prosiła go kilka razy. Pod koniec pierwszej części zeszliśmy z Justinem z parkietu i usiedliśmy przy jednym ze stołów.
- Kochanie wiem, że nie jestem tak dobrym tancerzem, jak twój były partner z tańca, ale uwierz mi z Tobą naprawdę świetnie mi się tańczy.
- Justin nie jesteś zwykłym tancerzem. Jesteś wybitnym muzykiem, którego naprawdę pokochałam, a przy mnie nauczysz się każdego tańca towarzyskiego, a jakim tylko pomyślisz obiecuję ci to. Przed swoim weselem będziesz tańczył lepiej niż mój były partner.
Długo siedzieliśmy na hamaku rozmawiając i żartując. Cały czas byliśmy przytuleni do siebie. W pewnym momencie przyszedł do nas Christian, bo chciał porozmawiać z moim ukochanym, po czym wstałam i poszłam do jego mamy, która akurat zabawiała rodzeństwo mojego ukochanego.
Jazmyn od razu, gdy mnie zobaczyła rzuciła mi się na szyję i poprowadziła w głąb domu.
– Pobawisz się ze mną w pokaz mody? – Zapytała z uśmiechem na twarzy Jazzy.
– Jasne. Z Toba z wielka przyjemnością. W przyszłości planujesz zostać modelką? – Zapytałam zaciekawiona.
– Nie. Chce być stylistką Justina i projektantką jego ubrań. – Odparła z dumą w głosie.
– Justin będzie pod wrażeniem, gdy się o tym dowie i na pewno będzie szczęśliwy, jak zostaniesz jego stylistką.
Mała zaczęła wyciągać swoje różne stroje i zaczęła się przebierać, później poprosiła mnie, żebym zrobiła jej jakąś fajną fryzurę, więc zebrałam jej włosy w koka i wyszliśmy do ogrodu.
Rozejrzałam się za Justinem, bo miałam nadzieję, że skończył już rozmawiać z Christianem, lecz zobaczyłam coś, czego bym się nie spodziewała po nim.
Zobaczyłam, jak mój ukochany całuje się z Catlin. Był nią tak zajęty, że nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Czułam, że łzy napływają mi do oczu. Postanowiłam wejść do z powrotem do budynku. Jazzy była tym widokiem tak samo wstrząśnięta, jak ja i uciekła z płaczem do swojego pokoju. Poszłam za nią, bo chciałam się dowiedzieć, co się stało, że zaczęła płakać. Gdy przyszłam do jej pokoju sama się rozpłakałam i wyszło na to, że to Jazmyn pocieszała mnie zamiast ja nią.
Okazało się, że mała płakała z tego powodu, bo chciała, żeby jej brat był ze mną już na zawsze a widzi, że chyba tak nie będzie, skoro widziałyśmy, jak się całował z inną dziewczyną.
Po pół godziny rozmowy z Jazmyn pożegnałam się z nią i mamą od Justina i postanowiłam wrócić do domu.
Justin przez cały ten czas się nie zjawił u Jazmyn w pokoju, co mnie bardzo zabolało, bo było to dla mnie potwierdzenie, że mu na mnie nie zależy, tylko na Catlin. Gdy jego mama się o wszystkim dowiedziała miała zatroskaną minę, ponieważ bardzo mnie polubiła i myślała, że to ja zajmę już stałe miejsce w sercu jej syna, lecz okazało się całkiem inaczej.
Wróciłam do domu i od razu wzięłam gorący prysznic, po czym położyłam się spać. Telefon miałam cały czas przy sobie w razie, gdyby Justin do mnie w nocy zadzwonił przypominając sobie o mnie, lecz się pomyliłam, ponieważ mój telefon całą noc milczał.
Następnego dnia wstałam o 12: 30 i usiadłam na parapecie w swoim pokoju patrząc na jego ogród. Nadal był tam bałagan po wczorajszej imprezie i nie chciałam jego mamy zostawić samej z tym wszystkim, bo wiedziałam, że księżniczka Caitlin jej na pewno nie pomoże. Poczekałam, aż Justin gdzieś wyjedzie samochodem.
Długo nie usiałam czekać. Ubrałam się w tunikę na ramiączkach koloru kawy z mlekiem i czarne rurki.
Wyszłam z domu i poszłam do Justina mamy. Jednak drzwi mi otworzyła Catlin.
– Czego tu szukasz? Justina nie ma i on Ciebie nie potrzebuje. Teraz ma mnie. Nie za mało ci tego, co widziałaś wczoraj?
– Ja nie przyszłam ani do Ciebie ani do Justina. Przyszłam do jego mamy, aby pomóc jej w posprzątaniu tego bałaganu, na co widzę ty nie masz ochoty.
Nagle do przedpokoju weszła mama Justina. Na mój widok od razu się rozweseliła.
– Jessie. Nie myślałam, że zobaczę Cię tu jeszcze po tym, jak się zachował mój syn wczoraj.
– Pomyślałam, że przyda się pani moja pomoc w posprzątaniu po wczorajszej imprezie, bo widzę, że nowa księżniczka Justina się do tego nie kwapi.
– Dziękuję, że o tym pomyślałaś bardzo mi się przyda Twoja pomoc, a Jazmyn będzie bardzo szczęśliwa, gdy cię zobaczy. Wczoraj pół nocy przepłakała z Twojego powodu, bo ona naprawdę Cię polubiła.
– A co ta małą smarkula może mieć wspólnego z jakimkolwiek związkiem Justina. On sam powinien wybierać swoja miłość. – Powiedziała ze złością Catlin
– Nie mów tak o Jazmyn. Ona wspaniałą małą dziewczynką, która boi się stracić swojego brata, bo poznała już różne oblicza jego dziewczyn i przyjaciół, ale nic nie jest w stanie zniszczyć ich wspólnej więzi. – Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Nie miałam ochoty na dalsze dyskusje z nią na ten temat i poszłam z mamą Justina do ogrodu, żeby zrobić tam w końcu porządek.
Na hamaku siedziała Jazmyn cała zapłakana. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się od ucha do ucha i padła mi w ramiona.
Pomogła nam posprzątać ogród i zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Znów zaczęła się bawić w modelkę, lecz tym razem poprosiła mnie o robienie sobie sesji zdjęciowej. Po godzinie postanowiłam, że pora wracać do domu, ponieważ Justin może za niedługo wrócić do domu, więc pożegnałam się z Jazmyn i mamą Justina, po czym wyszłam z ich domu.
Gdy wróciłam do swojego domu poszłam do kuchni i zrobiłam sobie gorącą herbatę z cytryną i poszłam do swojego pokoju, usiadłam na parapecie przy oknie i zaczęłam słuchać muzyki.
Wszystkie piosenki, które słuchałam, były od Justina, przez co cały czas płakałam, bo przed oczami miałam scenę, jak całował Catlin.
Nagle zauważyłam, że Justin podjeżdża pod swój dom, a po chwili z niego wychodzi. Nie miałam pojęcia, dokąd zmierza tym razem a nie miałam czasu, by to sprawdzić, ponieważ musiałam odnieść szklankę do zmywarki.
Gdy byłam na dole usłyszałam strzały. Gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam Justina zakrwawionego i leżącego na ziemi pod moim domem.
Wybiegłam z domu i od razu do niego podbiegłam. Zadzwoniłam na pogotowie i policję, po czym przebiegłam na drugą stronę ulicy, by powiadomić jego mamę, o tym, co się stało.
Otworzyła Catlin i gdy zobaczyła Justina pobiegła do niego cała zapłakana obwiniając mnie, że to przeze mnie.
Powiedziałam jego mamie wszystko, co wiedziałam i wyszłyśmy przed mój dom razem czekać na policję i pogotowie, a młodsze rodzeństwo Justina zostało z jego ojcem w domu.
Musiałam złożyć sporo zeznań na temat tego, co się stało, choć nie wiele wiedziałam na ten temat.
Po trzech godzinach dopiero policjanci pozwolili mi opuścić posterunek i wrócić do domu, lecz najpierw chciałam coś jeszcze sprawdzić, więc wybrałam numer mamy Justina, aby się dowiedzieć, gdzie leży jej syn.
Gdy dojechałam do szpitala w pokoju Justina siedziała jego mama i Catlin. Nowa dziewczyna mojego ukochanego, jak zwykle była niezadowolona z mojego widoku, lecz musiałam znać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie, a nie miałam innego wyjścia, jak osobiście porozmawiać z Justinem.
Justin od razu na mój widok poweselał. Jego oczy zabłyszczały radością, próbował się uśmiechnąć, lecz wyszedł mu grymas bólu, bo próbował usiąść na łóżku.
- Justin leż. Nie powinieneś jeszcze wstawać po takim wypadku. – Powiedziałam starając się uśmiechnąć, lecz mi to nie wyszło, ponieważ widziałam Catlin.
Nie mogłam się nadal pogodzić z myślą, że to właśnie ona odebrała mi miłość mojego życia.
- A Ty czego tu szukasz? Nie wystarczy Ci, że to przez Ciebie mój ukochany leży w szpitalu? To Ty go postrzeliłaś i nie udawaj niewiniątka.
- Catlin to nie była Jessie. Ona tego by nie zrobiła, bo ona by mnie nigdy nie skrzywdziła. Wiem o tym, bo znam nią na tyle. A teraz mogłybyście zostawić mnie z Jessie sam na sam, bo chciałbym z nią porozmawiać w cztery oczy.
- Kochanie, ale nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic skoro mamy być razem już na zawsze. – Powiedziała Caitlin.
- Mówiłem Ci już coś kilka razy i nie mam zamiaru powtarzać kolejny raz. Proszę Cię daj nam trochę przestrzeni. – Powiedział Biebs.
Z wielkim oporem wyszła z jego pokoju a Justin próbował poprawić się na łóżku, postanowiłam mu pomóc, bo widziałam ile cierpienia sprawia mu każdy jego ruch, ale mimo wszystko nadal miałam do niego wielki żal o to, co wczoraj widziałam.
- Dziękuję, że mi pomogłaś. Nie wiem, jak Ci się odwdzięczę. Uratowałaś mi życie.
- Gdybyś jeszcze tego nie zauważył, ja Ciebie naprawdę kocham i nie chcę, żebyś cierpiał, dlatego nie rozumiem, dlaczego tak wczoraj postąpiłeś a później się w ogóle nie odezwałeś do mnie. Ale nie o tym chciałam z Tobą rozmawiać. Zastanawia mnie coś innego.
- Słucham Cię Jessie. Odpowiem Ci na wszystko, co tylko będziesz chciała wiedzieć.
- Zastanawiam się, co robiłeś pod moim domem, bo wiem, że jesteś z Catlin i nie rozumiem, co się stało, że leżałeś pod moim domem.
- Cóż po pierwsze chciałem z Tobą porozmawiać a po drugie nie jestem z nią i nigdy więcej nie będę, bo jest tylko jedna dziewczyna, którą naprawdę kocham, ale wiem, że straciłem nią raz na zawsze, bo byłem wielkim idiotą. Mówię o Tobie ślicznotko. Przepraszam Ciebie. A chciałem Ci powiedzieć na żywo, co się wczoraj stało a nie przez telefon. Gdy poszłaś wczoraj do mnie do domu zacząłem rozmawiać z Christianem to wyjaśniliśmy sobie parę spraw i nasza przyjaźń znów nabrała sensu. Później, gdy chciałem Ciebie poszukać podeszła do mnie Catlin. Mówiła coś o tym, że mnie nadal kocha, że powinienem być z nią i tak dalej, a gdy zauważyła, że ty idziesz to mnie pocałowała, czego ja nie chciałam, bo dla mnie liczysz się tylko Ty. Kocham Cię i to się nigdy nie zmieni, ale wiem, że przez wczorajszy dzień straciłem Ciebie. A nie mogłem napisać ani nic, bo ona ciągle mnie pilnowała. Nawet jak wczoraj ciebie zacząłem szukać ona ciągle chodziła za mną a później okazało się, że już poszłaś. W końcu dziś, jak chciałem pójść do Ciebie powiedziałem jej, że mam spotkanie z menagerem, więc nie miała nic przeciwko temu, ale gdy byłem już pod twoim domem ktoś do mnie zaczął szczekać. Ostatnią rzecz, jaką zobaczyłem przed utratą przytomności była Twoja zatroskana twarz. Wtedy zrozumiałem, że Ty mimo wszystko nadal mnie kochasz, ale nie wiem, czy po tym wszystkim nadal chcesz ze mną być. – Mówił to wszystko ze skruchą w głosie.
Widziałam, jak bardzo cierpi oraz ile bólu sprawia mu każdy ruch i każde słowo. Nie chciałam mu przysparzać więcej cierpienia. Usiadłam przy nim na łóżku i pocałowałam go czule w usta.
- A taka odpowiedź Ci wystarczy? – Zapytałam z czułym uśmiechem.
- Tak. Wystarczy mi taki dowód, ale i tak dałaś mi największy dowód miłości ratując mi życie po tym wszystkim, co ci zrobiłem. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, ale musisz teraz powiedzieć Catlin o tym, że nic do niej nie czujesz, bo kochanie nie chce znów przechodzić tego, co wczoraj.
- Dobrze, to tylko jak przyjdzie tu z moją mamą to jej powiem o wszystkim, ale proszę zostań tu przy mnie.
Wstałam z jego łóżka i usiadłam na krześle przy nim. Splotłam swoje palce z jego palcami i czule się do niego uśmiechnęłam.
Siedziałam tak przy nim i długo rozmawialiśmy. W końcu przyszła jego mama i Catlin. Była dziewczyna mojego ukochanego zaczęła mi robić awanturę, żebym przestała podrywać jej chłopaka.
- Catlin zostaw nią w spokoju. Ile razy mogę Ci powtarzać, że nie będziemy razem, bo kocham tylko Jessie. Żadna inna dziewczyna nie jest w stanie mi niej zastąpić. Możemy być tylko przyjaciółmi, ale nigdy już nie będziemy razem, bo kocham Jasice.
Jego mama ucieszyła się z takiego obrotu spraw, lecz Catlin była wściekła i wybiegła ze szpitala.
Zaczęło robić się późno, więc zaproponowałam jego mamie, że odwiozę nią do domu. Pożegnałam się z Justinem i obiecałam, że przyjadę do niego następnego dnia.
Jego mama całą drogę mi dziękowała za uratowanie jej syna mimo tego jak bardzo mnie zranił, a gdy jej powiedziałam, że znów jesteśmy razem była jeszcze bardziej uszczęśliwiona.
Po powrocie do domu moi rodzice zaczęli się mnie wypytywać, gdzie byłam tyle czasu. Opowiedziałam im wszystko, mówiąc, że się pokłóciłam wczoraj z Justinem a kończąc na dzisiejszych wydarzeniach.
- Ale lepiej się już Justin czuje? – Zapytała moja mama ze zmartwieniem wypisanym na twarzy.
- Tak i to znacznie lepiej, ale jest cały obolały i nie może się podnosić. Jutro od razu po szkole jeszcze pojadę do niego do szpitala i może dowiem się czegoś nowego. A teraz muszę iść jeszcze na chwilę do mamy od Justina, bo mam do niej jedną sprawę.
- Dobrze, ale wróć szybko. – Powiedział mój tata.
Wyszłam z domu i przeszłam na drugą stronę ulicy. Drzwi mi otworzyła Jazmyn. Na mój widok od razu poweselała i skoczyła mi na ręce.
Weszłam z nią do środka i zaczęłam szukać mamy mojego ukochanego. Siedziała w salonie z jego tatą i Christianem.
Poprosiłam Jazmyn i jej brata, aby zostawili nas na chwilę samych. Mała nie była zadowolona z takich obrotów sprawy, ale zgodziła się wiedząc, że chcę dla niej dobrze.
- Jessie przepraszam Cię za zachowanie mojej siostry. Wiem, że przez nią prawie straciłaś chłopaka swojego życia, ale do niej nie docierały słowa moje i Justina. Naprawdę przykro mi z tego powodu, co się stało.
- Dobrze, ale moglibyśmy o tym teraz nie rozmawiać? Przyszłam tu całkiem w innej spawie.
- Dobrze słuchamy Cię.
- Dowiedziała się pani, kiedy Justin wyjdzie ze szpila?
- Tak. Powinien wyjść za parę dni, ale później przez co najmniej dwa tygodnie ma leżeć w domu i nigdzie nie wychodzić.
- Dobrze. A macie jakieś podejrzenia, kto mógłby to zrobić? Komu mogłoby zależeć na jego śmierci?
- Niestety nie. Chyba, że jego dawni koledzy, którym nie spodobała się myśl, że Justin znów stał się normalny, taki jak dawniej.
- Cóż, sądzę, że to nie był wystarczający motyw, ponieważ  później ktoś próbował strzelić do mnie, lecz szczęśliwym zbiegiem okoliczności kula mnie ominęła, bo szłam wtedy do pani.
- To nie mam zielonego pojęcia, o co mogło tu chodzić. Myślisz, że ktoś mógł zrobić zamach na was?
- Tak. Dla mnie to zbyt duży zbieg okoliczności, aby w tak krótkim czasie strzelano do Justina a później, żeby próbowano strzelić do mnie. – Powiedziałam poważnym tonem.
Wróciłam do domu, wzięłam długi prysznic po ciężkim dniu i położyłam się spać, bo rano musiałam wrócić do szkoły.
Po przeczytaniu skomentuj

Jak sądzicie, kto próbował zabić Justina a później i jego dziewczynę?
Czy Caitlin da w końcu spokój Justinowi i Jessie?
Jak skończy się sprawa z zamachem na Justina i Jasicę?
Czy nasza para przeżyje to wszystko?


Życzę miłego czytania : )

1 komentarz:

  1. dobrze że Justin żyje :) mi się zdaje że to Selena strzelała :) czekam z niecierpliwością na nn :)

    OdpowiedzUsuń