31.07.2014

Rozdział siódmy

Wstałam dwie godziny wcześniej niż zwykle, bo całą noc nie mogłam spać, ponieważ myślałam o tym, kto mógł zrobić coś tak okropnego.
W końcu zaczęłam się zbierać do szkoły. Ubrałam czarną sukienkę bez ramiączek do kolan, białe bolerko i białe buty na wysokim obcasie.
Zeszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie przed wyjściem do szkoły. Jednak miałam jeszcze ponad godzinę czasu do wyjścia. Wtedy zadzwonił mój telefon. Był to mój ukochany, więc od razu odebrałam
- Kochanie wstałaś już?
- Tak i jestem już gotowa do wyjścia, bo nie mogłam w nocy spać.
- Możesz przyjechać teraz do mnie do szpitala? Muszę z Tobą porozmawiać. Proszę kochanie.
- Dobrze. A przywieźć Ci coś kotku?
- Możesz mi przywieźć żelki, gdyby to nie był żaden problem i sok pomarańczowy.
- Dobrze będę za piętnaście minut.
Pożegnaliśmy się i ruszyłam do szpitala, gdzie leżał mój ukochany. Po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam to, co chciał mój ukochany oraz jakieś owoce dla niego i pełno słodyczy.
Weszłam do jego pokoju równo z ustalonym czasem. Podałam mu zakupy i pocałowałam go czule w usta.
- Jak się czujesz kochanie? – Zapytałam zmartwiona jego widokiem.
Wyglądał dużo lepiej niż poprzedniego dnia, ale nadal bardzo cierpiał.
- Lepiej kochanie. Dużo lepiej. Myślę, że jeśli mój stan będzie się poprawiał nadal w takim tempie to za dwa wrócę do domu.
- Mam taką nadzieję. Powiesz mi, o czym chciałeś porozmawiać? Bo niedługo muszę jechać do szkoły.
- Tak. Chodzi o to, żebyś nie jechała tam. Policjanci byli tu wczoraj po waszym wyjeździe i zatrzymali broń, z której do mnie strzelano i czego się dowiem od nich to do Ciebie też. Czemu mi o tym nie powiedziałaś? – Zapytał zmartwiony.
- Nie chciałam Cię martwić, bo i tak już dużo wczoraj wycierpiałeś, ale co z tą bronią.
- Broń należy do jednej z dziewczyn z Twojej szkoły. – Powiedział przestraszony.
Do kogo? – Spytałam z lekiem.
- Tego nie wiem dokładnie, ale proszę nie jedź tam do wyjaśnienia tej sprawy. Martwię się o Ciebie.
- Wiem, że się martwisz, ale muszę jechać, bo za niedługo mam pisać maturę a dobrze wiesz, że jestem do tyłu z materiałem.
- Dobrze, ale uważaj na siebie. – Powiedział proszącym tonem.
Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas i rozmawialiśmy na różne tematy. Karmiłam go żelkami i innymi słodkościami, które kupiłam mu po drodze.
W końcu nadszedł czas, aby się pożegnać. Obiecałam mu, że przyjadę do niego od razu po szkole, żeby miał pewność, że nic mi nie jest.
Po piętnastu minutach weszłam do szkoły a przy mojej szafce stały Carly i Samantha, obie miały zatroskane miny, lecz nie miałam pojęcia z jakiego powodu.
- Jak się czuje Justin? – Spytała Sam.
Nie miałam pojęcia skąd one mogą wiedzieć, że mój ukochany leży w szpitalu, ponieważ prosiliśmy cały personel o dyskretność, więc na pewno nikt o tym nie wiedział.
- Nie mam pojęcia, o czym mówicie. A teraz przepraszam was muszę iść na lekcje.
Nie zastanawiając się ruszyłam do klasy. Usiadłam na końcu i czytałam jedną z książek, które miałam przeczytać do maja.
Lekcja minęła mi bardzo szybko, ale nie umiałam się na niczym skupić. Po zajęciach nauczycielka poprosiła mnie do siebie.
- Panno Harris – zaczęła nauczycielka – całą lekcję była pani nie obecna myślami. Zawsze jest pani aktywna na moich lekcjach a dziś błądziła pani w obłokach i myślała o niebieskich migdałach.
- Przepraszam, ale w ostatnim czasie miałam trochę problemów, wczoraj był zamach na życie moje i mojego chłopaka i teraz on leży w szpitalu. Przepraszam to już się więcej nie powtórzy. – Powiedziałam ze skruchą w głosie.
- Dobrze mam taką nadzieję, a teraz proszę iść na lekcje, bo jeszcze się pani spóźni, a tego chyba nie chcemy.
Wyszłam z klasy i przede mną stały Carly i Samantha. Obie miały wściekłe miny. Nie miałam pojęcia, o co mogą być na mnie złe.
- Mamy chyba niewyrównane rachunki, ale tym razem już nam nie uciekniesz. – Powiedziała wściekła Sam.
W tym momencie zaczęłam się ich naprawdę bać. Przed oczami przeleciało mi całe życie.
-  Nie wiem, jak ci się udało uciec przed tą kulą, ale tym razem się to nie powtórzy. Dziś zginiesz na miejscu i nikt nie będzie w stanie Cię uratować, a Justin będzie już tylko nasz. – Dodała Carly.
Zaczęłam wołać o pomoc. Wtedy za klasy wyszła nasza nauczycielka.
Później pamiętam tylko przeszywający ból w klatce piersiowej, gdy jedna z dziewczyn zatapiała nóż w moim ciele oraz widok dwóch policjantów, którzy zmierzali biegiem w naszą stronę.
W następnych etapach widziałam tylko ciemność. Była to przerażająca czarna pustka, która rozrastała się wszędzie wokół mnie, a nawet kilometrami przede i za mną oraz po moich bokach.
Nie miałam pojęcia, gdzie jestem, ani nawet, czy jeszcze żyję. Wiedziałam jedynie, że nie chcę zostać w tym miejscu ani chwili dłużej. Jednak żadne moje wołanie o pomoc nie pomogło.
Straciłam poczucie czasu. Nie wiedziałam ile czasu tkwię w takim zawieszeniu, nie miałam pojęcia, czy to były minuty, godziny, dni, miesiące, czy może lat?
W końcu się obudziłam. Pierwsze, co zobaczyłam otwierając oczy była uśmiechnięta twarz mojego ukochanego, który gładził moje włosy.
Justin siedział przy moim łóżku w czarnych jeansach, białej koszuli na długi rękaw oraz idealnie postawionych włosach na żelu.
- Jak długo byłam nieprzytomna? – Zapytałam zachrypniętym głosem.
Sama nie poznawałam swojego głosu. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak się stało. Byłam cała obolała a całą klatkę piersiową miałam owiniętą jakimś bandażem.
- Trzy dni. Tak bardzo się bałem, że już się nie obudzisz, nie mam pojęcia, co bym zrobił bez Ciebie. – Powiedział ostrożnie się do mnie przytulając, żeby nie zrobić mi krzywdy.
- A jak się czujesz? Chwila Ty zastałeś już wypisany ze szpitala? – Zapytałam zerkając jeszcze raz na jego strój.
- Tak wczoraj, ale prawie cały czas, odkąd się dowiedziałem, że Ciebie tu przywieźli siedziałem przy Tobie skarbie. Miałaś dużo szczęścia, bo ostrze miałaś wbite między sercem, a prawym płucem, milimetr w jedną lub w drugą stronę, a mogło się to skończyć całkiem inaczej. Naprawdę się o Ciebie strasznie bałem.
- Wiem kochanie. Teraz już wszystko będzie dobrze. – Powiedziałam przyciągając go bliżej siebie.
Dopiero teraz się zorientowałam, że mam kroplówkę przypiętą do ręki.
– Kocham Cię. – Wyszeptałam mu do ucha.
Pocałowałam go czule w usta, a on na sam koniec pocałował mnie w czoło i starał się mnie tak przytulić, aby nie zrobić mi krzywdy.
Nagle do mojego pokoju weszli moi rodzice. Ucieszyłam się na ich widok. Justin pocałował mnie czule i powiedział, że on jedzie do domu się przespać, bo siedział u mnie wczoraj do późna i wcześnie przyjechał. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo mój ukochany był zmęczony. Obiecał, że przyjedzie później jeszcze.
Długo rozmawiałam z rodzicami i cały czas ich przepraszałam, za to, że tak bardzo się o mnie martwili przez te trzy ostatnie dni, lecz nie miałam na to żadnego wpływu, że stało się tak a nie inaczej.
Nagle do mojego pokoju weszło dwóch policjantów. Poprosili moich rodziców o opuszczenie pomieszczenia, co oni od razu wykonali. Obiecali, że przyjadą następnego dnia rano.
Policjanci wypytywali mnie o relacje z Carly i Smanthą i czy dawały jakieś sygnały, że mogłyby się posunąć do takiego czynu, żeby targnąć na życie Justina i moje. Odpowiedziałam, że cały czas zachowywały się przyjaźnie i nic na to nie wskazywało, żeby mogły się tak zachować.
Gdy uzyskali odpowiedzi na wszystkie nurtujące ich pytania opuścili mój pokój. Wtedy zadzwonił mój telefon. Był to Justin. Pytał, czy potrzebuje czegoś konkretnego, bo jedzie akurat do mnie. Odpowiedziałam, że nie, bo chce tylko go zobaczyć i mieć blisko siebie.
Pojawił się w szpitalu po piętnastu minutach z dwoma pełnymi reklamówkami. Usiadł na krześle przy mnie i zaczął opróżniać torby. Było tam pełno owoców, soków, żelków i innych słodkości.
Siedzieliśmy długi czas i żartowaliśmy na różne tematy i nagle przyszły cztery osoby, których nie spodziewałam się zobaczyć. A mianowicie były to Catlin Beadles, Kathleen Jones, Christian Beadles i Ryan Buttler. Justin od razu rozweselił się na ich widok. Rozmawialiśmy wszyscy razem przez jakiś czas, lecz nagle z Kate zaczęliśmy dawać wszystkim delikatne sygnały, że chciałybyśmy porozmawiać same. Mój ukochany od razu zrozumiał przesłanie i zaproponował wszystkim, żeby poszli do szpitalnej kawiarenki.
Gdy zostałam sam na sam z Kate długo milczałyśmy i żadna z nas nie wiedziała, co powiedzieć. Wiedziałyśmy, że musimy sobie wszystko wyjaśnić, tak jak wtedy w Polsce przed tym, jak zapisałyśmy się na taniec towarzyski. W końcu zebrałam w sobie odpowiednią motywację i zaczęłam rozmowę.
- Dlaczego pierwszego dnia w szkole nie odezwałaś się do mnie ani słowem a później też unikałaś kontaktu? – Zapytałam z głosem, który mówił, że jestem bliska łez.
- Sama nie wiem, jak Cie zobaczyłam z tamtymi dziewczynami na korytarzu, to pomyślałam, że nasza przyjaźń dla Ciebie nie ma już znaczenia, ale gdy się dowiedziałam tym zamachu na Ciebie i Justina zrozumiałam, że one chciały wyciągnąć tylko jak najwięcej informacji na wasz temat.
- Ale to nie mogłaś podejść do mnie na przerwie, albo po lekcjach przyjść do mnie porozmawiać? Już Ci kiedyś mówiłam Ty nie jesteś dla mnie zwykłą przyjaciółką, tylko jesteś jak siostra.
- Wiem, ale wtedy miałam wrażenie, ze to koniec naszej przyjaźni. Ale przecież Ty taż mogłaś zadzwonić, a tego nie zrobiłaś. – Powiedziała zawiedziona.
- Nie miałam, jak zadzwonić, bo po pierwsze miałam konto zablokowane, a po drugie nie miałam czasu, żeby doładować, bo najpierw przyrządzałam urodziny Justina razem z jego mamą, a później najpierw Justin został postrzelony i do mnie próbowano strzelać, ale kula mnie ominęła, a co się stało następnego dnia to chyba już wie cała szkoła.
Rozmawiałyśmy tak jeszcze jakiś czas, ale odeszłyśmy od tego tematu, bo bałam się, że za chwilę zaczniemy wyciągać to, co się działo zanim naprawiłyśmy naszą przyjaźń przed zapisem na taniec towarzyski.
Nagle na salę wszedł Justin z resztą przyjaciół. Catlin w końcu pogodziła się z informacją, że Justin kocha inną dziewczynę.
Mój ukochany usiadł w moich nogach na łóżku i splótł swoje palce z moimi i ciągle się do mnie czule uśmiechał.
Nasi przyjaciele po pewnym czasie oświadczyli, że muszą już jechać do domów i obiecali, że następnego dnia jeszcze przyjadą mnie odwiedzić.
Mój ukochany zaczął się do mnie powoli zbliżać i delikatnie mnie objął, po czym zaczął mnie czule całować. Oddałam się w pełni jego pocałunkom i cały świat wokół mnie przestał się liczyć. W tym momencie byliśmy tylko Justin, ja i nasza miłość.
Po tym cudownym pocałunku odsunął się delikatnie, lecz stanowczo i usiadł obok mnie i zaczął mnie karmić żelkami.
Zrobiło się już bardzo późno i pielęgniarka przyszła do nas mówiąc, że mój ukochany powinien się powoli już zbierać. Justin obiecał, że przyjdzie jutro najwcześniej, jak będzie mógł.
Po jego wyjściu ułożyłam się do snu, lecz po chwili zostałam obudzona przez dwóch policjantów, którzy chcieli zadać mi kilka pytań.
Zmęczona ciężkimi przeżyciami odpowiedziałam im na najważniejsze pytania, które dotyczyły relacji mojej z napastniczkami, które próbowały zabić mnie i mojego ukochanego oraz miałam im streścić poranek, w którym omal nie zginęłam.
Po serii długich i męczących pytań policjanci dali mi spokój i pozwolili odpocząć oznajmiając, iż niebawem mogą się do mnie jeszcze zgłosić, gdyby mieli więcej pytań do tego całego zajścia.
Następnego dnia wstałam o godzinie 9: 00, ponieważ poczułam, jak moje łóżko ugina się pod ciężarem drugiej osoby.
Gdy otworzyłam oczy mój ukochany siedział przy mnie i się smutno uśmiechał. Z jego oczu biła troska i czułość. Złapał mnie za rękę i splótł nasze dłonie razem, po czym nachylił się nade mną i mnie czule pocałował.
Po pewnym czasie przyszła pielęgniarka i zabrała mnie na jakieś badania, na których spędziłam mniej więcej trzy godziny. Przez ten cały czas Justin cierpliwie czekał w moim pokoju.
Gdy wróciłam przytulił się do mnie i czule zaczął mnie całować. Oddałam się w pełni jego pocałunkom i na ten krótki moment cały świat przestał się liczyć. Po chwili odsunął się ode mnie delikatnie.
- Mam dla Ciebie skarbie dwie niespodzianki. Jedna to taka, że moja była nauczycielka obiecała pomóc Tobie w nadrobieniu zaległości i już dziś przyjdzie do Ciebie do szpitala. A druga to taka, że twoja mama poprosiła mnie, abym ci przekazał mp3 i nagrałem tam coś, co powinno się Tobie spodobać, ale obiecaj, że wysłuchasz tego od razu wieczorem, gdy Ci to dam.
- Dobrze kochanie obiecuje. A jak się czujesz? Gdzie zostałeś postrzelony?
- W przeponę i czuję się już znacznie lepiej, ale martwię się o Ciebie. O właśnie nie zgadniesz, kto chce Cię zobaczyć. – Powiedział uśmiechając się łobuzersko, co dodawało mu więcej uroku.
- No nie wiem, ale wzbudziłeś moją ciekawość i musisz mi teraz powiedzieć. – Po czym żartobliwie szturchnęłam go w ramię.
- Moje rodzeństwo i rodzice mają zamiar Cię dziś odwiedzić i nigdy nie zgadniesz, czego się dowiedziałem.
- Naprawdę chcą tu przyjść? No słucham, czego się dowiedziałeś. – Dociekałam, bo widziałam, że jest naprawdę radosny.
- Tak naprawdę i za niedługo powinni przyjechać a dowiedziałem się, że mój tata kupił dom na obrzeżach miasta i razem z Jazmyn i Jaxonem się tam wprowadzi, więc będę ich miał na miejscu.
Tak byłam zszokowana tym wyznaniem, że nie wiedziałam, co mam powiedzieć, więc tylko go do siebie przyciągnęłam za koszulę i czule pocałowałam.
Gdy skończyliśmy się całować w drzwiach już stali rodzice mojego ukochanego z Jazmyn i Jaxonem. Ucieszyłam się na ich widok.
Jazy od razu do mnie podbiegła i powiedziała nowinę, którą już przed chwilą usłyszałam z ust jej starszego brata, lecz nie chciałam dać jej poznać, że już o tym wiem, więc udałam zaskoczoną tym faktem.
Jackson nadal zachowywał pewien dystans i nie był do końca, co do mnie przekonany, więc prawie całą wizytę spędził albo w ramionach mojego ukochanego, albo u swojego taty
Po przeczytaniu skomentuj

Spodziewaliście się, że to mogły być dziewczyny podszywające się pod przyjaciółki Jessie?
Czy Cait naprawdę pogodziła się z faktem, że Jus jest szczęśliwy z inną?
Co Justin nagrał na mp3 swojej dziewczyny?
Czy przyjaźń Kathleen i Jasicki naprawdę przetrwa?
Czy Kate znów będzie robić dziwne uniki swojej przyjaciółki?


Życzę miłego czytania :)

2 komentarze:

  1. ale zdziry ! ale dobrze że nic się nikomu aż takiego nie stało i oboje zyją ! :) czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział! ♥
    Czekam nn!

    http://fearbitch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń