2.08.2014

Rozdział ósmy

Wyszłam ze szpitala po tygodniu, dzięki byłej nauczycielce Justina udało mi się nadrobić wszystkie zaległości i być na bieżąco z materiałem.
Justin przyjechał razem z moją mamą, aby mnie odebrać. Gdy tylko mój ukochany mnie zobaczył mocno mnie przytulił do siebie i czule pocałował. Wtuliłam się w jego ramiona i nie chciałam, żeby ta chwila się skończyła, jednak moja mama nas zawołała, przez co musieliśmy się skończyć się przytulać, lecz cały czas obejmował mnie ramieniem.
Mój ukochany otworzył przede mną drzwi swojego samochodu od strony pasażera a sam usiadł za kierownicą. Położył swoją rękę na moim udzie i splótł swoje palce z moimi. Zaczął się czule do mnie uśmiechać.
Dojechaliśmy po piętnastu minutach do mojego domu. Gdy weszliśmy do środka mój ukochany powiedział, że przyjdzie po mnie za godzinę.
Poszłam od razu do łazienki i wzięłam prysznic, po czym weszłam do swojej garderoby i zaczęłam się przebierać. Ubrałam białą spódniczkę, czarną bluzkę na krótki rękaw z kilkoma rozcięciami na plecach i białe buty na obcasie z odkrytymi palcami.
Usiadłam w salonie i zaczęłam oglądać telewizję. Leciał akurat program muzyczny z koncertu mojego ukochanego.
Nagle usłyszałam bardzo wyraźnie, jak ktoś śpiewa słowa piosenki, która akurat leciała. Gdy się odwróciłam w stronę dobiegającego mnie głosu zobaczyłam, że Justin stoi w drzwiach i śpiewa. Po chwili podszedł do mnie i porwał mnie do tańca.
Gdy tańczyliśmy czułam się, jak w niebie. Miałam uczucie, że się wznoszę pięć metrów nad ziemią. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego w tańcu, mimo że zostałam mistrzynią tańca towarzyskiego. Przy Justinie czułam się wspaniale i nie chciałam, żeby cokolwiek zniszczyło naszą miłość.
Justin miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw, czarne jeansy, złote buty sportowe sięgające za kostkę i czarną kurtkę skórzaną, w jego uszach szło dostrzec małe kółka z białymi oczkami a wszystko uzupełniał srebrny nieśmiertelnik z naszymi inicjałami, który mu dałam na urodziny, a jego włosy były postawione starannie na żelu.
Mój ukochany przyciągnął mnie bliżej siebie i czule pocałował. Położył swoją rękę na moich plecach, na co swoją rękę też położyłam na jego plecach. Po czym wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu od Justina i pojechaliśmy do firmy mojego taty, aby mu przekazać, że jedziemy i możemy późno wrócić.
Siedzieliśmy w aucie Justina i jechaliśmy w stronę centrum Los Angeles. Gdy dotarliśmy do centrum handlowego mój ukochany wjechał na podziemny parking, po czym wysiadł i otworzył przede mną drzwi od strony pasażera.
Złapał mnie za rękę i spletliśmy nasze palce razem. Justin skierował się w stronę kina. Mój ukochany odebrał bilety w kasie i poszliśmy do sali kinowej.
Ku mojemu zaskoczeniu pomieszczenie było puste, a dwa fotele były przystrojone czerwonymi różami i konfetti w kształcie serc.
Justin skierował nas w miejsce przystrojonym miejsc i zajęliśmy zaznaczone miejsca. Do rozpoczęcia filmu nikt się nie zjawił.
Mój ukochany przed rozpoczęciem seansu wyszedł i kupił dwie duże cole, dwa duże pudełka popcornu, nachiosy z pikantnym dipem i pełno żelków w różnych rodzajach.
Justin zajął miejsce obok mnie i objął mnie ramieniem. Okazało się, że mój chłopak specjalnie na okazję mojego powrotu ze szpitala zamówił film w kinie, który był wyświetlany tylko dla nas. Obejrzeliśmy w kinie Titanica i wyszliśmy z sali. Przy wyjściu z kina zatrzymało nas sporo fanek od Justina.
Próbowaliśmy różnych możliwości, aby pozwoliły nam przejść, lecz wszystko na próżno. W końcu Justin zgodził się dać im autografy i zrobić zdjęcie. Gdy już wszystko się skończyło mogliśmy na spokojnie wrócić do samochodu.
Pojechaliśmy do hali sportowej, gdzie miał się odbyć tego dnia mecz koszykówki, który mój ukochany chciał obejrzeć.
Przez cały mecz Justin mnie obejmował i całował, przez co nie za dużo obejrzał tego meczu.
Gdy skończyliśmy oglądać wydarzenie znów wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do restauracji na kolację.
Gdy skończyliśmy jeść kolację postanowiliśmy się przejść po parku za restauracją.
Mimo późnej pory nadal było jasno, ponieważ księżyc znajdował się w pełni, lecz zaczęło się już trochę ochładzać w związku z późną godziną. Justin widząc, że zaczęłam się trząść z zimna okrył mnie swoją kurtką i przytulił mocno do siebie.
Spacerowaliśmy tak przez jakąś godzinę, po czym wróciliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Po trzydziestu minutach byliśmy na miejscu.
Jeszcze przez jakiś czas siedzieliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy.
- Kochanie muszę ci coś powiedzieć. Cały dzień próbowałem, ale nie umiałem. Wiem, że dopiero, co Ciebie odzyskałem i nie chcę Cię teraz zostawiać samej, ale mojemu menadżerowi nie idzie wytłumaczyć, że nie jestem teraz gotowy na trasę koncertową. Niestety muszę wyjechać na trzy tygodnie. – Spuścił głowę i wyczekująco patrzył mi w oczy smutnym i jednocześnie czułym wzrokiem.
- Kiedy wyjeżdżasz? – Zapytałam łamiącym się głosem.
- Za dwa dni, ale o wiele bardziej bym wolał być teraz przy Tobie.
- Wiem ja też, ale nic na to nie poradzimy. Te trzy tygodnie wytrzymamy, ale będę strasznie tęsknić. Tak bardzo cie kocham. – Mówiłam ze ściśniętym gardłem i łzami płynącymi mi z oczu.
- Ja też będę tęsknić, ale na szczęście będę mieć koncerty tylko na terenie Stanów i Kanady, więc nie będziemy mieć dużej różnicy czasowej.
Nie mogłam powstrzymać swoich łez. Tak bardzo go kochałam i nie chciałam, żeby teraz wyjeżdżał, ale wiedziałam, że nic nie wskóram. Mój ukochany otarł moje łzy swoim kciukiem i przytulił mnie mocno do swojej piersi.
- Jutro będziemy jeszcze mogli się widzieć skarbie. Co ty na to, żebym Ciebie zawiózł i odebrał ze szkoły, a później poleniuchujemy u mnie na kanapie, albo na hamaku. – Zapytał Justin nieco radośniejszym głosem.
- Dobrze zgadzam się.
Pocałowałam Justina czule na pożegnanie i poszłam do domu. Wzięłam długi prysznic i położyłam się do łóżka. Włączyłam swoją mp3, którą mój ukochany przyniósł mi do szpitala i słuchałam nagranych przez niego piosenek. Były tam wszystkie jego utwory, jakie napisał oraz informacja przeznaczona tylko dla mnie, w której mój ukochany mówił, jak bardzo mnie kocha oraz jak wiele dla niego znaczę.
Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się o 6: 30 i poszłam od razu pod prysznic. Gdy wyszłam z łazienki ubrałam szlafrok i poszłam do swojej garderoby. Ubrałam sukienkę bez ramiączek w różową kratę, czarne bolerko, białe buty na obcasie i białą torebkę.
Zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Gdy skończyłam zmywać naczynia usłyszałam dzwonek do drzwi.
Od razu poszłam otworzyć, ponieważ przeczuwałam, że to będzie Justin i moje przeczucia się spełniły.
Miał na sobie koszulę w czerwoną kratę, czarne jeansy, czerwone sportowe buty za kostkę, okulary przeciwsłoneczne – ponieważ w Los Angeles od rana już słońce w pełni świeciło – oraz fioletową czapkę z daszkiem.
Justin wyciągnął do mnie rękę i poprowadził mnie do swojego samochodu. Pojechaliśmy prosto pod moją szkołę, jednak długo nie umieliśmy się rozstać, mimo że mieliśmy się zobaczyć za parę godzin.
Poszłam do szafki i wyciągnęłam potrzebne książki. Ruszyłam na zajęcia. Wszystkie lekcje wyglądały na początku mniej więcej tak samo. Wszyscy się mnie pytali, jak się czuje, i dopiero później nauczyciele przystępowali do zaplanowanych tematów.
Na żadnej lekcji nie dostrzegłam, ani Carly, ani Samanty, jak się później dowiedziałam, obie znajdują się w areszcie za próbę zabicia Justina i mnie.
Podczas lunchu wszyscy się mnie pytali o samopoczucie. Większości ludzi nawet nie znałam. W stołówce zauważyłam Kate, która na mój widok się uśmiechnęła i dała mi znak, żebym usiadła obok niej.
- Tylko proszę nie pytaj się mnie o to jak się czuję. – Powiedziałam błagalnym tonem.
Siedząc przy stole z Kathleen od razu poczułam się lepiej. Wiedziałam, że przy niej naprawdę mogę być sobą, tak jak przy Justinie. Dopiero teraz zauważyłam, że przy naszym stoliku siedzi Christian Beadles.
Reszta dnia w szkole minęła mi naprawdę szybko, ponieważ nie mogłam się doczekać spotkania ze swoim chłopakiem, który nazajutrz miał wyjechać.
Po lekcjach wyszłam przed szkołę i zaczęłam się rozglądać za Justinem. Po chwili zobaczyłam go opartego o maskę swojego samochodu.
Wyglądał niczym młody piękny anioł. Od razu do niego podbiegłam i padłam mu w ramiona i czule pocałowałam.
Justin otworzył przede mną drzwi od strony pasażera, a sam zajął miejsce za kierownicą. Pojechaliśmy do mnie do domu, gdzie zostawiłam swoją torebkę i poszliśmy do Justina domu.
Usiedliśmy na hamaku w jego ogrodzie i się ciągle przytulaliśmy. Nagle do ogrodu wbiegli Jazmyn i Jaxon. Oboje nie mięliśmy pojęcia skąd się tu wzięli, ale nam przeszkodzili w rozmowie.
Wyraźnie było widać, że jego rodzeństwo jest szczęśliwe, lecz nie mieliśmy pojęcia, co ich tak uszczęśliwiło, bo na pewno to nie był wyjazd ich starszego brata.
- Jackson, co się stało, że wy tacy radośni jesteście? – Zapytał mój ukochany z rozbawieniem na twarzy.
- Chodźcie do salonu, to sami zobaczycie. – Odpowiedzieli Jazmyn z Jaxonem chórem.
Nie mieliśmy wyboru, jeśli chcieliśmy się dowiedzieć, co ich tak uszczęśliwiło, więc postanowiliśmy pójść to sprawdzić.
W salonie siedziała mama Justina, która trzymała na rękach małpkę kapucynkę.
- To jest Molly? – Zapytaliśmy z Justinem równocześnie.
- Tak. Przed chwilą nią przywieźli. Po roku czasu na reszcie wróciła do domu, ale Justin teraz już niej nie zabieraj w trasę, jeśli nie chcesz znów niej stracić.
Mój ukochany od razu podszedł do swojej mamy i zabrał jej małpkę, która od razu go oplotła swoimi długi rękami. Po czym podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę wyjścia na ogród.
Usiedliśmy na hamaku objęci i rozmawialiśmy zabawiając Molly. Nagle mój ukochany przysunął się bliżej mnie i mocno przyciągnął do siebie, po czym czule pocałował.
- Jessie. Mogłabyś się przez te trzy tygodnie zaopiekować Molly, bo moja mama wyjeżdża razem ze mną w trasę. A mogę małpkę zostawić tylko z Tobą lub z tatą, ale u niego się boję, bo nie wiem, co moje rodzeństwo będzie w stanie z nią zrobić, a u Ciebie wiem, że nic się stanie, skoro ciągle widzę, jak twoi bracia i siostra zajmują się psem. Więc proszę kochanie zgódź się. Nie musisz niej brać do domu, ale przynajmniej trzy razy dziennie nią odwiedzaj.
- Dobrze Justin zgadzam się, ale wolałabym nią mieć ciągle na oku, więc chodź teraz ze mną się zapytać, czy moi rodzice się zgodzą.
Mój ukochany tak się ucieszył tą wiadomością, że zaczął mnie całować od barku przez całą szyję po usta.
Nagle do ogrodu weszła mama mojego ukochanego.
- Justin nie przy ludziach. Takie rzeczy to w swoim pokoju załatwiaj. – Powiedziała grożąc mu palcem.
- Mamo, ale to nic z tych rzeczy, po prostu Jessie zgodziła się zaopiekować Molly i trochę mnie poniosło ze szczęścia. – Powiedział rozpromieniony.
Justin wstał i wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi wstać. Położył swoją dłoń na moich plecach, a ja swoją na jego plecy i poszliśmy razem z Molly do mnie do domu. Jednak frontowe drzwi były zamknięte, wiec postanowiliśmy wejść przez ogród. Gdy tylko otworzyliśmy furtkę okazało się, że wszyscy siedzą na ogrodzie, a na nasz widok się całkowicie zdziwili.
- Myśleliśmy, że cały dzień was nie będzie. – Powiedziała moja mama.
Moje rodzeństwo od razu, gdy zauważyli Molly podbiegli do nas i chcieli nią na ręce, lecz ona jednak bała się tak dużej ilości osób i zaczęła się chować za Justinem.
- Bo taki mieliśmy zamiar, ale plany nam się zmieniły, gdy się okazało, że niedawno Justin odzyskał Molly po roku czasu, a w związku z tym, że jutro rano wyjeżdża nie ma z kim niej zostawić i chcieliśmy się zapytać, czy ona mogłaby być u nas przez te najbliższe trzy tygodnie.
- Molly to ta małpka, tak? – Spytał mój tata.
- Tak a zabrać niej nie mogę, bo jak ostatni raz nią zabrałem w trasę i to prywatnym samolotem, to na niemieckim lotnisku mi nią zatrzymali i oddali dopiero dzisiaj. Prawie po roku czasu.
- Dobrze może u nas zostać, ale nie narobi żadnych szkód? – Zapytał mój tata.
- Nie ona jest grzeczną małpką tylko może mieć problem z jedzeniem, bo będzie tęsknić za mną, ale będzie przy niej Jessie, więc nie powinno być większego z nią problemu, bo się już przez ten krótki czas przyzwyczaiła do niej.
Przytuliłam się do Justina i jeszcze chwilę posiedzieliśmy z moimi rodzicami na ogrodzie, po czym udaliśmy się do Justina, aby odnieść Molly, a sami wsiedliśmy do czarnego metalicznego Fikser Karmara i ruszyliśmy w stronę centrum miasta.
Justin zaparkował przed restauracją i weszliśmy do środka. Wnętrze było urządzone nowocześnie, a zarazem elegancko. Ściany były pomalowane na pomarańczowo. Żyrandol był przyozdobiony diamentami. A na ścianach widniały obrazy z różnych epok. Stoły i krzesła były rzeźbione na zamówienie i nie szło znaleźć dwóch identycznych przedmiotów w wystroju.
Przy wejściu Justin podał swoje nazwisko a hostessa poprowadziła nas do naszego stolika, który znajdował się po przeciwległej stronie restauracji przy oknach z widokiem na piękne ogrody znajdujące się za budynkiem.
Justin odsunął mi krzesło tak abym mogła swobodnie usiąść, a następnie sam zajął miejsce naprzeciwko mnie. Podeszła do nas kelnerka i podała kartę menu.
Przy oglądaniu menu okazało się, że mój ukochany wybrał polsko-włoską restaurację. Dłuższy czas tylko oglądałam kartę nie mogąc się zdecydować. W końcu wybrałam wodę z cytryną, kluski śląskie, roladę wieprzową i sałatkę wielowarzywną, a na deser tiramisu. Mój ukochany znów zamówił owoce morza, włoską sałatkę, wodę z cytryną i na deser tak jak ja tiramisu.
Czekając na nasze zamówienie trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy o jego planach dotyczących najbliższej trasy koncertowej, która miała zacząć się nazajutrz. Okazało się, że w ciągu tych trzech tygodni dwa razy będzie w Nowym Jorku, gdzie mieszkała część mojej rodziny oraz cały tydzień spędzi w swojej rodzinnej miejscowości. Justin obiecał mi, że będzie się trzymał z daleka od kłopotów, imprez, narkotyków i alkoholu oraz że w każdej wolnej chwili będzie do mnie dzwonił.
Wiedziałam, że będę strasznie za nim tęsknić, ale pisząc się na związek z Justinem wiedziałam, jaki ma zawód i częste wyjazdy są jego częścią.
Gdy kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie zaczęliśmy jeść, a nasze zmartwienia na ten czas przestały się liczyć. Ważne było jedynie to, że jesteśmy razem i nic tego nie zmieni.
Po posiłku poszliśmy się przejść po ogrodach, które podziwialiśmy za oknem. Było tam pełno pięknych kwiatów, zaczynając od hortensji przez tulipany po róże we wszelkich możliwych kolorach. Usiedliśmy na ławce przy różach.
- Zamknij oczy i nie podglądaj. – Poprosił Justin.
Zamknęłam oczy i zasłoniłam je dłonią, aby Justin miał pewność, ze ich nie otworzę. Poczułam, jak mój ukochany wiesza coś na mojej szyi a następnie poprawia moje włosy.
- Możesz już otworzyć. – Powiedział Justin radosnym tonem.
Spojrzałam na wisiorek, który mój ukochany przed chwilą zapiął na mojej szyi. Był to srebrny łańcuszek ze srebrnym otwieranym i zamykanym sercem. Gdy je otworzyłam z jednej strony zobaczyłam nasze zdjęcie, które zrobił nam Ryan na tle zachodzącego słońca nad oceanem, a z drugiej było wygrawerowane serce z naszymi imionami a pod spodem napis: Na zawsze razem.
- Justin piękny jest ten łańcuszek. Dziękuję.
Zarzuciłam mu ręce na szyje i czule pocałowałam. Po chwili Justin odsunął się delikatnie, aczkolwiek stanowczo i popatrzył na mnie z czułością a zarazem ze szczęściem w oczach słodko się uśmiechając.
- Cieszę się, że ci się podoba. Moja księżniczka zasługuje na wszystko, co najlepsze. – Powiedział poważnym tonem. – Kocham Cię. – Powiedział muskając moje usta. W krótkich, lecz cudownych pocałunkach.
- Ja Ciebie też kocham. – Powiedziałam w pełni oddając się jego pocałunkom.
Ruszyliśmy z powrotem do samochodu. Justin otworzył przede mną drzwi od strony pasażera i czekał, aż wsiądę, po czym zamknął je za mną, a sam zajął miejsce za kierownicą.
Gdy dojechaliśmy do domu okazało się, że jest już godzina 20: 00, ale nie chcieliśmy się jeszcze żegnać, skoro następnym razem mieliśmy się zobaczyć dopiero za trzy tygodnie.
Poszliśmy jeszcze do niego i zamknęliśmy się w jego pokoju.
Na środku ściany stało wielkie łóżko dwuosobowe z białą pościelą. W rogu było biurko, na którym leżał stos kartek oraz laptop. Ku mojemu zdziwieniu jego pokój był w idealnym porządku. Pod oknem stały trzy duże torby podróżne, z czego jedna była na kółkach oraz plecak.
Usiedliśmy na łóżku i jeszcze przez wiele godzin rozmawialiśmy o naszej przyszłości oraz o jego wyjeździe a także, w jaki sposób mam się zajmować Molly podczas jego nieobecności.
Zbliżała się pierwsza w nocy, więc musiałam już wracać do domu, bo nazajutrz miałam iść do szkoły.
Wzięłam Molly na ręce i z Justinem ruszyliśmy w stronę mojego domu. Pożegnaliśmy się, co nam zajęło sporo czasu i weszłam do środka. Gdy zamknęłam za sobą drzwi z moich oczu zaczęły strumieniami spływać łzy.
Po przeczytaniu skomentuj

Czy Jessie poradzi sobie z opieką nad Molly?
Czy Justin na pewno nic nie narozrabia podczas trasy?

Życzę miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz