5.08.2014

Rozdział dziewiąty

Czas bez Justina spędziłam głównie na szkole, nauce oraz zabawie i opiece nad Molly. Z początku była ona smutna z powodu nieobecności swojego pana, ale mi też było ciężko bez niego, więc po pewnym czasie Molly oswoiła się z nową sytuacją.
Każdy dzień bez Justina dla mnie był, jak wyzwanie, ale kiedy miałam już dość zawsze dzwoniłam do Justina, a ostatni tydzień bez niego był naprawdę nie do zniesienia.
Pewnego dnia, gdy wróciłam ze szkoły przed domem zastałam dwie ciężarówki, które wypakowywały kwiaty w wazonach.
Po wejściu do domu dowiedziałam się, że jest to prezent od mojego chłopaka, który wykupił chyba pół kwiaciarni.
Chciałam, żeby mój ukochany był już w domu, bo naprawdę za nim strasznie tęskniłam. Nie mogłam spędzić chwili, żeby o nim nie myśleć, a czas po szkole dłużył mi się niemiłosiernie. Kate próbowała mnie wyciągnąć kilka razy na jakiś spacer, czy na zakupy, ale nie byłam w nastroju na jakiekolwiek wyjścia.
Jedynym miejscem, gdzie lubiłam wychodzić z Molly, był dom Justina, gdzie przychodziłam co drugi dzień, aby zadbać o kwiaty znajdujące się w środku, które pielęgnowała jego mama.
Dzień przed przyjazdem mojego ukochanego poszłam na umówioną wizytę do kosmetyczki, gdzie miałam sobie zrobić kolczyk w pępku. Wybrałam srebrny kolczyk leczniczy z fioletowym oczkiem, który miałam nosić przez najbliższe pół roku, aby wszystko się dobrze zagoiło.
W dzień w który Justin miał wrócić poszłam z Molly do jego domu podlać rośliny, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
Od razu wiedziałam, ze to mój ukochany, ponieważ włączyła się muzyka przypisana do jego numeru.
- Hej skarbie. – Usłyszałam radosny głos Justina.
- Hej kochanie. Jak tam trasa koncertowa? – Zapytałam pogodnym tonem.
- Dobrze, ale na szczęście się już skończyła. Gdzie jesteś?
- U Ciebie, akurat kwiaty podlewam, a coś się stało, że pytasz?
- Nie ale nie ruszaj się stamtąd, będę za piętnaście minut. A Molly jest z Tobą?
- Tak. Zabieram nią wszędzie tylko nie do szkoły, bo nie mogę jej tam zabierać.
Gdy Justin się rozłączył skończyłam podlewać kwiaty, w tej samej chwili pod dom podjechał autobus, którym Justin jeździ w każdą trasę.
Po chwili otworzyły się frontowe drzwi i wszedł przez nie mój ukochany. Zostawił torby na środku przejścia i wyciągnął do mnie ręce, żeby się przytulić.
Podbiegłam do niego i na niego skoczyłam zaplatając mu ręce na szyję i oplatając go nogami w biodrach, po czym Justin położył swoje ręce na moich plecach i jeszcze mocniej do siebie przysunął.
Jego karmelowe oczy aż błyszczały z radości, że znów jest blisko mnie. Po chwili zaczął mnie zachłannie całować, jakby w ten krótki czas chciał nadrobić zaległości z trzech ostatnich tygodni.
- Tęskniłem za Tobą. – Wyszeptał mi do ucha.
- Ja za Tobą też. – Powiedziałam jeszcze zamroczona po jego pocałunku.
Justin ciągle trzymając mnie na rękach skierował się w stronę kanapy, aby usiąść, jednak z zawieszenia wyrwała nas jego mama, która po raz piąty wołała mojego ukochanego.
- Co się stało? – Zapytał z westchnieniem mój ukochany.
- Justin weź te torby na bok, bo nie ma jak wejść do domu. – Powiedziała z przedpokoju.
- Kochanie idź usiądź, a ja za chwilę przyjdę, bo ona nie da mi teraz spokoju dopóki nie zrobię tego, co mi każe. – Powiedział stawiając mnie na podłodze.
Justin poszedł do przedpokoju i zaniósł bagaże do swojego pokoju. W tym samym czasie jego mama weszła do salonu, gdzie akurat siedziałam.
Przywitałam się z jego mamą i chwilę rozmawiałyśmy zanim wrócił Justin ze swojego pokoju.
- Dziękuję, że przez ten czas zajęłaś się Molly i domem. – powiedziała przed samym wejściem Justina do salonu.
- Nie ma za co. To była dla mnie przyjemność, że mogłam pomóc.
Wtedy do pomieszczenia wszedł mój ukochany.
- O czym tu tak zacięcie dyskutujecie? – Zapytał Justin podchodząc do mnie i siadając obok mnie.
- O Tobie. – Odpowiedziałam zaczepnym tonem.
- Ja idę do ogrodu nie będę wam przeszkadzać więcej, bo na pewno się za sobą strasznie stęskniliście.
- Strasznie to za mało powiedziane. – Powiedzieliśmy z Justinem jednocześnie po czym oboje parsknęliśmy śmiechem.
Jego mama wyszła tylnymi drzwiami do ogrodu a Justin usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem. Zaczął mnie czule całować, a ja zaczęłam wtulać się w jego ciało.
Po chwili usiadłam na niego okrakiem i w pełni oddałam się jego pocałunkom, bawiąc się przy tym jego starannie ułożonymi włosami.
Podczas jego pocałunków dla mnie przestał istnieć cały świat, a nawet wszechświat. Byliśmy tylko my i nasza miłość.
Tak bardzo się cieszyłam, że znów go widzę, że nie szło tego opisać żadnymi słowami. W tej chwili dla mnie najważniejszy był tylko Justin. Byłam w stanie zrobić wszystko, aby on był szczęśliwy i wiem, że on był w stanie dla mnie zrobić to samo.
Tak bardzo go kochałam, że każda chwila bez niego wydawała się cierpieniem, jednak wiedziałam, że potrwa to jeszcze jakiś czas zanim będziemy mogli mieszkać już razem.
- Kocham Cię. – Wyszeptał Justin muskając moje usta przy każdym wypowiadanym słowie.
- Wiem ja Ciebie też.
Justin odgarnął niesforny kosmyk moich włosów za ucho i mocno przytulił mnie do siebie, aż zabrakło mi tchu.
- Kochanie tak bardzo za Tobą tęskniłem. Każdy dzień bez Ciebie u bok był dla mnie męczarnią. Wiem, że nie długo musisz podjąć decyzję, gdzie chcesz iść do college, ale chce żebyś wiedziała, że postanowiłem pójść z Tobą na studia. Nie ważne gdzie pójdziesz ja i tak pójdę z Tobą, ponieważ jesteś dla mnie najważniejsza i jesteś całym moim światem. Nie chcę znów przeżywać braku twojej osoby przy mnie. A w college’ u jeszcze nie byłem, bo doszedłem do wniosku, że najpierw zajmę się karierą, ale teraz mam okazje, żeby nadrobić szkolne zaległości. Kocham Cię i nie chcę Ciebie stracić. To dzięki Tobie znów jestem sobą i nie chce wiedzieć, co by teraz było ze mną, gdybyś nie pojawiła się w moim życiu. Wiem jedno, zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie, na kogoś z lepszą przeszłością, a nie z odwykiem za sobą, ale jesteś dla mnie najważniejsza i nie chcę Cię stracić. Chcę spędzić resztę swojego życia przy twoim boku i mieć z Toba dzieci, ale najpierw chcę, żebyś skończyła szkołę a z resztą możemy zaczekać na odpowiedni moment.
- Justin jesteś słodki. Za to włośnie Cię kocham, że jesteś ze mną szczery i uwierz mi ja nie chce innego chłopaka. Chcę z Tobą spędzić resztę życia. Kocham Cię i nikt ani nic tego nie zmieni.
Justin przytulił się do mnie jeszcze mocniej niż wcześniej i zaczął czule całować od szyi aż do ust.
Jego pocałunki były delikatne, a zarazem słodkie, przez co wzbudzały we mnie dreszcz pożądania.
Po chwili jednak się ode mnie odsunął i posadził obok siebie, po czym wstał i wyciągnął do mnie rękę pomagając mi wstać.
- Gdzie idziemy? – Zapytałam zdziwiona.
- Idziemy na spacer, a później się zobaczy, co będziemy robić, ale najpierw musimy iść do Ciebie, żebyś wzięła coś cieplejszego, bo możemy późno wrócić.
Wyszliśmy w domu Justina i poszliśmy do mnie. Wzięłam skórę z wieszaka i poszliśmy do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice oraz moje rodzeństwo.
Moi bracia od razu mieli sporo pytań do Justina na temat jazdy na deskorolce i tym podobnych. Natomiast moi rodzice i siostra chcieli wiedzieć, jak mu minęła trasa koncertowa.
Odpowiedź na wszystkie pytania zajęła Justinowi jakiś pół godziny. Po wszystkich pytaniach powiedzieliśmy moim rodzicom, że wychodzimy i późno wrócimy, bo chcemy nadrobić trzy tygodnie nieobecności mojego ukochanego.
Podczas gdy mój ukochany odpowiadał na różne pytania ja poszłam się przebrać. Ubrałam czarne rurki, białą bluzkę wiązaną na szyi i czarne buty na obcasie. Przed wyjściem z pokoju zabrałam jeszcze swoją białą torebkę do której schowałam telefon.
Gdy wyszliśmy Justin objął mnie w pasie i ruszyliśmy w stronę jego garażu. Tym razem mój ukochany wybrał swój samochód pomalowany w panterkę. Otworzył mi drzwi od strony pasażera i pojechaliśmy na plażę nad ocean.
Po dojechaniu na miejsce zaczęliśmy spacerować nad brzegiem oceanu. Na plażę trafiliśmy akurat na początku zachodu słońca. Justin poprosił kogoś przechodzącego obok, aby zrobił nam zdjęcie na tle wody.
Po zdjęciach ruszyliśmy na dalszy spacer. Mój ukochany cały czas mnie czule obejmował.
- Kochanie za parę dni święta a zaraz potem twoje osiemnaste urodziny. Chciałbym wiedzieć, co byś chciała dostać ode mnie.
- Chce Ciebie na wyłączność. – Powiedziałam zarzucając mu ręce na szyję.
- A poza tym? Bo to masz na stałe. Moje serce już dawno należy tylko do Ciebie. To Ciebie szukałem całe swoje życie i już Cię nie wypuszczę.
- Justin ja chcę tylko Ciebie nic innego od Ciebie nie potrzebuję poza twoja miłością. Jesteś dla mnie jak powietrze, bez Ciebie nie potrafię żyć każda chwila bez Ciebie jest cierpieniem.
- Wiem kochanie. Ja czuje dokładnie to samo. Ale i tak muszę porozmawiać z twoimi rodzicami. – Powiedział tajemniczym tonem, którego nie potrafiłam odgadnąć.
Ruszyliśmy brzegiem z powrotem w stronę wyjścia z plaży, lecz nie poszliśmy do samochodu, tylko do udaliśmy do nadbrzeżnej kafejki.
Po wejściu do środka mój ukochany pomógł mi ściągnąć kurtkę, którą założyłam, gdy zrobiło mi się zbyt chłodno.
Usiedliśmy w rogu sali, ponieważ nie chcieliśmy, aby ktoś rozpoznał mojego ukochanego, bo mieliśmy nadzieję, że przynajmniej jeden dzień będziemy mogli spokojnie pobyć sami, bez jego fanów, czy nieprzestrzegających żadnych granic dziennikarzy.
Jednak nasz spokój długo nie potrwał. Gdy usiedliśmy i przejrzeliśmy kartę menu podeszła do nas kelnerka, która na cały głos zaczęła piszczeć na widok Justina i wykrzykiwać jego imię.
Gdy w końcu ochłonęła na tyle, aby móc przyjąć nasze zamówienia poprosiliśmy nią o dwa kawałki szarlotki, jedną kawę dla Justina, a dla mnie cappuccino.
Po jej odejściu przy naszym stoliku zrobił się spory tłum fanów mojego ukochanego. Zebrało ich się tak dużo, że nie mieliśmy jak się ruszyć. Postanowiłam jednak znaleźć się bliżej Justina, więc usiadłam na tej samej kanapie co on, zamiast na przeciwległej na której przed chwilą siedziałam.
- Gdzie się pchasz? Nie tylko ty chcesz autograf od Justina! Nie jesteś tutaj jedyną jego fanką. – Usłyszałam od jakieś dziewczyny za moimi plecami.
- Ty chyba nie wiesz z kim rozmawiasz. – Odpowiedziałam odwracając się w jej stronę.
- Wiem. Z rozwydrzoną dziewczyną, która nie umie się zachować i nie myśli o innych. – Odparła z sarkastycznym uśmiechem na twarzy.
- Ja jestem jego dziewczyną i tak się składa, że przyszłam z nim tutaj i chciałabym usiąść w końcu na swoim miejscu, czyli obok Justina.
- Tak jasne na pewno, a ja jestem Jennifer Lopez. Miło mi.
- Spokój. – Usłyszałam krzyk mojego ukochanego, który wstał i zaczął się rozglądać. – Jessie choć tu do mnie skarbie. – Powiedział wyciągając do mnie rękę. – A was przepraszam, ale dzisiaj chciałbym spędzić czas ze swoją dziewczyną, której nie widziałem prawie miesiąc. Jeśli chcecie mój autograf lub zdjęcie ze mną zapraszam jutro do centrum handlowego, gdzie będę podpisywał najnowszą płytę, a dzisiaj naprawdę nie mam czasu na takie rzeczy.
Udało mi się dostać do naszego stolika i usiąść tuż przy Justinie. Od razu się wtuliłam w jego ciało, po czym od mnie objął w pasie i czule pocałował w czubek głowy.
- Jesteś moja na zawsze. – Wyszeptał mi czule do ucha.
- A ty jesteś mój i nikomu nie pozwolę tego zmienić. – Odpowiedziałam patrząc mu w oczy. – Opowiesz mi, jak Ci minęła cała trasa koncertowa?
- Tobie z miłą chęcią, ale to za chwilę. – Powiedział uśmiechając się łobuzersko.
Jego fani się rozeszli z niezadowolonymi minami, a Justin pochylił się w moją stronę i zaczął mnie czule całować bawiąc się przy tym moimi włosami. Wpiłam się w jego usta i w pełni oddałam się jego pocałunkom błądząc dłońmi po jego plecach i włosach, które były sztywne od dawki żelu do stylizacji.
Nagle podeszła do nas kelnerka i podała nam nasze zamówienie.
- Uważajcie jak będziecie wychodzić, bo ktoś zadzwonił i przed drzwiami jest pełno fotoreporterów. – Powiedziała kładąc tacę na naszym stoliku.
- Dziękuję, ale myślę, że to nie będzie potrzebne.
Po jego słowach kelnerka odeszła, a mój ukochany wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął wystukiwać z pamięci jakiś numer.
- Do kogo dzwonisz? – Zapytałam zaciekawiona, ponieważ w mojej obecności starał się unikać rozmów telefonicznych, chyba że była to bardzo ważna rozmowa, której nie mógł odłożyć na później.
- Do Kenny’ ego, czyli do mojego ochroniarza, żeby przyjechał i pozbył się fotoreporterów, a jeśli nie da rady tego zrobić, to pomoże nam się stąd bezpiecznie wydostać.
Jego ochroniarz odebrał praktycznie od razu. Justin powiedział, jak wygląda sytuacja. Po przebiegu rozmowy wiedziałam, że musiał się zgodzić bez dwóch zdań, ponieważ szybko skończyli rozmawiać a mój ukochany od razu wydał się radośniejszy.
Zabraliśmy się do jedzenia ciasta i słuchałam relacji z trasy koncertowej. Często mu przerywałam zadając mu różne pytania, ale pewna jego wypowiedź zadziała na mnie w ten sposób, że głos ugrzązł mi w gardle, a mianowicie dowiedziałam się, że jego byłą dziewczyna – Jasmin Vilegas – grała, jako suport Justina przez całą trasę koncertową. Przed oczami przebiegły najróżniejsze obrazy dotyczące ich relacji na koncercie, zaczynając od ich romansu, przez ich ciągłe kłótnie, po ciągłe chodzenie Jasmin za Justinem błagającej go, aby do niej wrócił.
- Kochanie wszystko w porządku? – Zapytał Justin, gdy nic nie odpowiedziałam na tą rewelację.
- Tak. Tylko nie mogę uwierzyć w to, że trzy tygodnie spędziłeś w towarzystwie byłej dziewczyny. Mam nadzieję, że w tym czasie między wami do niczego nie doszło. – Powiedziałam poważnym tonem.
- O to się nie martw księżniczko. Ona dla mnie się nie liczy. Liczy się teraz tylko jedna dziewczyna, która skradła moje serce już pierwszego dnia naszego spotkania A tą dziewczyną jesteś ty moja słodka kruszynko. – Powiedział czule zakładając mi za ucho kosmyk włosów. – Nie ukrywam, że na początku chciała, abyśmy do siebie wrócili, ale od samego początku przestawiłem jej swoje stanowisko w tej sprawie i w końcu zrezygnowała. Dla mnie najważniejsza jesteś ty i nigdy cie nie zostawię. Chcę, żebyś była przy mnie najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Kocham Cię. – Powiedział, po czym zaczął mnie czule całować.
- Ja Ciebie też kocham i nie chcę, żebyś cierpiał. Nigdy nie przestanę Cię kochać, bo to Ty jesteś miłością mojego życia i cieszę się, że powiedziałeś niej, jakie jest twoje stanowisko, co do wznowienia waszego związku.
Gdy skończyliśmy jeść szarlotkę i wypiliśmy nasze zamówione napoje skierowaliśmy się do wyjścia. Mój ukochany pomógł mi założyć kurtkę, lecz nie mogliśmy wyjść, ponieważ drzwi były całe zatarasowane przez fotoreporterów. W tym czasie pod restauracje przyjechał Kenny i od razu, gdy do nich podszedł odeszli od drzwi i wsiedli do swoich samochodów, po czym odjechali.
Justin na wszelki wypadek naciągnął kaptur na głowę i objął mnie opiekuńczo ramieniem. Od razu udaliśmy do samochodu, którym przyjechaliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po przyjeździe poszliśmy jeszcze do jego domu.
Po przeczytaniu skomentuj

Co dalej będzie z Molly?
Kto jeszcze będzie chciał zepsuć związek Jusa i Jessie?
Czy Justin i Jasica przetrwają to wszystko?


Życzę miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz