5.08.2014

Rozdział dziesiąty

Gdy dojechaliśmy na miejsce Justin wysiadł pierwszy z samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera.
Weszliśmy do jego domu i Justin powiedział, żebym chwilę poczekała na niego w jego pokoju, bo musi iść na chwilę do łazienki i niedługo tam przyjdzie.
Poszłam tam, gdzie mi wskazał mój ukochany i usiadłam na jego łóżku. Jednak moją uwagę przykuły zdjęcia ustawione na szafce pod ścianą, których poprzednim razem nie zauważyłam.
Podeszłam do komody i zaczęłam oglądać fotografie, na których był przedstawiony mój ukochany w różnych etapach swojego życia. Zaczynając od narodzin kończąc na czasie przed jego ostatnim wyjazdem.
Nagle poczułem umięśnione ramiona Justina na swoim ciele, który się do mnie przytulał od tyłu i opierał swoją głowę na moim ramieniu. Poczułam jego mokre włosy, więc wywnioskowałam, że przed chwilą musiał wziąć prysznic.
Odwróciłam się przodem do mojego ukochanego. Faktycznie miał mokre włosy, co potwierdziło moje przypuszczenia. Miał na sobie tylko szerokie szorty w hawajskie kwiaty, a jego klatka piersiowa była bardziej umięśniona niż przed wyjazdem. Ciało miał prawie całe pokryte tatuażami, lecz moją uwagę przykuło miejsce, gdzie Justin miał tatuaż z wizerunkiem Seleny w skrzydłach. Teraz w tym miejscu znajdowały się same skrzydła bez jej podobizny.
Zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno się do niego przytuliłam. Justin przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie i czule zaczął całować.
- Byłeś rozkosznym dzieckiem. – Powiedziałam mu wskazując zdjęcia stojące na komodzie.
- A teraz już nie jestem rozkoszny? – Zapytał z udawanym oburzeniem.
- Teraz to jesteś boskim facetem, który opanował całe moje serce.
Po tych słowach znów przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować kierując się w stronę łóżka. Gdy doszliśmy na jego krawędź Justin się potknął i udał plecami na pościel, a ja na niego, jednak nie przestawaliśmy się całować.
Mój ukochany włożył mi ręce pod bluzkę i błądził po mojej nagiej skórze na plecach ciągle obsypując mnie pocałunkami.
Nagle otworzyły się drzwi do pokoju Justina przez które weszła jego młodsza siostra z bratem, którzy przed chwilą musieli przyjechać, aby odwiedzić starszego brata.
- Jazy a co wy tutaj robicie? – Zapytał Justin zasapanym głosem, gdy na chwilę udało mu się oderwać od moich ust.
- Przyjechaliśmy do Ciebie z tatą i kazał Ci powiedzieć, żebyś zeszedł na dół, bo chce z Tobą porozmawiać. A tak w ogóle to, co robiliście. – Zapytała mała z ciekawością w głosie.
- Całowaliśmy się, bo się strasznie za sobą stęskniliśmy. – Powiedział Jus siadając ze mną na łóżku tak, że siedziałam na nim okrakiem.
- Fuj. Ja tak nie będę robić, jak będę duża. – Powiedziała Jazmyn krzywiąc się z obrzydzenia.
- Ja też nie. – Dodał Jackson z taką samą miną, który rzadko się odzywał w moim towarzystwie.
- Zobaczymy, co powiecie, jak będziecie więksi. – Skwitował mój ukochany.
Justin posadził mnie obok siebie na łóżku i wstał, po czym wyciągnął do mnie rękę, aby pomóc mi wstać.
Podeszliśmy do jego rodzeństwa, a Justin podniósł ich do góry w tym samym  czasie i zbiegł z nimi po schodach, gdzie czekał na mnie, gdy do niech dołączyłam Justin dopiero wtedy udał się do salonu.
Justina rodzice już siedzieli na fotelach w salonie. Oboje mieli poważne miny. Justin postawił swoje rodzeństwo na ziemi i powiedział im, aby poszli się pobawić. Zaproponowałam Justinowi, że ich zabiorę i się z nimi pobawię, a gdy on skończy rozmawiać z rodzicami przyjdzie do nas.
Mój ukochany się zgodził, lecz zanim pozwolił pójść z jego rodzeństwem do góry przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.
Zabrałam jego rodzeństwo do pokoju od Justina i Jazmyn od razu się zapytała, czy może się pobawić moimi włosami, lecz chciałam, aby jej brat mnie bardziej polubił i tym razem chciałam zrobić coś, aby on też włączył się w zabawę.
- Jackson a ty, w co byś chciał się bawić? – Zapytałam łagodnym tonem, żeby go nie odstraszyć.
- W zamek. Ja będę rycerzem. Ty i Jazmyn księżniczkami, a Justin złym smokiem, którego trzeba zabić. – Powiedział poważnym tonem.
- Dobrze, ale to dopiero, jak Justin skończy rozmawiać z waszym tatą. A powiesz mi, dlaczego chcesz, żeby twój brat był złym smokiem, którego chcesz zabić? – Powiedziałam z uśmiechem.
- Bo jest niegrzeczny. Jak był z Seleną to mało do nas przyjeżdżał, a później go zamknęli w szpitalu i nie pozwolili mi do niego chodzić zanim Ciebie poznał i nikt nam nie chce powiedzieć, dlaczego tam był. – Powiedział nieśmiało chłopczyk.
- Czyli nie jesteś zły na mnie o to, że chodzę z twoim bratem, tylko jesteś zły na niego za to, co robił? – Zapytałam dla pewności.
- Tak. Ciebie lubię, ale na początku się bałem, że nie będziesz pozwalać Justinowi do nas przyjeżdżać, ale teraz on jest u nas dużo częściej niż wcześniej i dzięki Tobie znów jest dobry i miły, a wcześniej dużo krzyczał. – Powiedział patrząc w dół i nogą rysując kółka.
Uzgodniliśmy, że jak tylko przyjdzie Justin zaczniemy zabawę, którą wymyślił Jackson, a jak na razie Jazmyn zaczęła bawić się moimi włosami i rozmawiałam z nimi obojgiem.
Nagle otworzyły się drzwi do pokoju i wszedł przez nie mój ukochany. Jackson od razu do niego podszedł i pociągnął go za rękę w naszą stronę przedstawiając mu plan zabawy.
Justin przystanął na propozycję tej zabawy. Wtedy Jackson kazał nam iść za drzwi od pokoju Justina, gdzie mój ukochany miał po chwili przyjść po nas i uwięzić nas w komnacie, czyli na swoim łóżku, po czym miał przyjść Jackson i „zabić” Justina.
Cała zabawa zakończyła się po piętnastu minutach, gdy Jackson zabił „smoka” i ich tata zawołał rodzeństwo mojego ukochanego, ponieważ mieli już wracać do swojego domu.
Poszliśmy z Justinem pożegnać się z nimi i wróciliśmy do jego pokoju. Mój ukochany zamknął drzwi swojego pokoju na klucz i usiadł na łóżku, po czym przyciągnął mnie do siebie w taki sposób, żebym usiadła na niego okrakiem.
Justin zaczął mnie całować od szyi w stronę ust w taki sposób, że przeszył mnie dreszcz rozkoszy. Zaczęłam błądzić swoimi rękami po jego odsłoniętym ciele, badając każdy jego idealnie wyrzeźbiony mięsień. Mój ukochany włożył swoje ręce pod moją bluzkę i swoimi dłońmi delikatnie przesuwał po mojej nagiej skórze pod bluzką.
Nagle zadzwonił mój telefon. Nie miałam pojęcia, kto to może być. Gdy spojrzałam na wyświetlacz okazało się, że to mój tata.
Powiedział mi, że mam wracać, bo mamy gości z Polski i Justin może przyjść ze mną. Powiedziałam mojemu ukochanemu, jak wygląda sytuacja.
- To poczekaj skarbie chwilę, tylko się ubiorę i pójdziemy do Ciebie. – Powiedział Justin nie mogąc się oderwać od moich ust.
Zeszłam z jego kolan i poszedł do szafy, żeby wyciągnąć czyste ubrania. Po chwili zniknął za drzwiami, bo poszedł do łazienki.
Gdy wrócił miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw idealnie dopasowaną do ciała, która ukazywała każdy jego mięsień, biało czarną bluzę baseballową na długi rękaw, którą zostawił rozpiętą i podwinął rękawy, aż do łokci, czarne jeansy z srebrnym łańcuszkiem zawieszonym po lewym boku oraz biało czarne adidasy za kostkę.
Wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać z łóżka, po czym przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.
Zeszliśmy na dół do przedpokoju i ściągnął z wieszaka dwie kurtki. Jedna z nich należała do mnie, natomiast druga do niego. Jego była cała granatowa w kolorowe kółka.
Pomógł mi założyć kurtkę, po czym ubrał swoją i powiedział swojej mamie przez próg, że wychodzimy i żeby na niego nie czekała, bo może nie wrócić prędko.
Gdy weszliśmy do mojego domu, okazało się, że jest tam cała moja rodzina z Polski, która przyjechała do nas na święta a zarazem na moje urodziny.
Ucieszyłam się, że znów ich widzę, ponieważ przez te dwa miesiące strasznie się za nimi stęskniłam.
Przedstawiłam wszystkim Justina, po czym mocno się w niego wtuliłam. Moi kuzyni na początku mieli pewne zastrzeżenia, co do tego związku, ale po jego stanowczych odpowiedziach, które zaspokoiły ich ciekawość nie mieli już nic przeciwko temu.
- To kiedy ślub? – Zapytał mój chrzestny, gdy Justin usiadł na fotelu a ja na jego kolanach bokiem do mojego ukochanego i wszystkich zebranych w tym pomieszczeniu.
- Nie prędko. Najpierw moja księżniczka musi skończyć szkołę i college. Innej opcji nie ma. A dzisiaj już to pytanie słyszę drugi raz, tylko w innym kontekście.
- Justin, czyli to o tym chcieli z Tobą porozmawiać twoi rodzice, jak zabrałam Jazmyn i Jacksona na górę?
- Między innymi, ale resztę tej rozmowy powiem Ci kiedyś przy okazji, a nie teraz. Może jutro jak będziemy jechać na sesję.
- Na jaką sesję? – Zapytałam zdezorientowana.
- Zapomniałem Ci powiedzieć. Na jutro mamy zamówioną sesję zdjęciową u fotografa, aby upamiętnić początki naszego wspaniałego związku. – Powiedział zakładając moje włosy za ucho.
Moja mama zawołała mnie na chwilę do kuchni, abym pomogła jej poprzynosić napoje i szklanki. Gdy wszystko ustawiliśmy na stole wyciągnęłam rękę do Justina, aby pomóc mu wstać i pociągnęłam go w stronę schodów prowadzących do mojego pokoju.
Justin od razu się zorientował, dokąd go prowadzę. Podniósł mnie i wbiegł ze mną na schody, a później do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku i wrócił do drzwi, aby zamknąć je na klucz, po czym sam położył się obok mnie.
- Powiesz mi teraz, o czym chcieli twoi rodzice porozmawiać? – Powiedziałam patrząc mu w oczy i wspierając się na łokciach.
- Robili mi wywiad, żebyśmy nie podejmowali pochopnych decyzji i mówili, że jak się zdecydujemy na nasz pierwszy raz to żebyśmy się zabezpieczali do momentu zakończenia college’ u, ale my i tak zrobimy to w taki sposób, jaki będziemy uważali za najlepszy i to będzie nasza wspólna decyzja i nikt nie będzie miał prawa nam dyktować w jaki sposób mamy żyć. – Powiedział z uśmiechem mój ukochany.
Po tych słowach objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Położyłam się na plecach i mój ukochany zaczął mi wkładać dłoń pod bluzkę i masować mój brzuch. W pewnym momencie najechał ręką na mój kolczyk, który zrobiłam dzień wcześniej.
- A to, co to? – Powiedział podciągając moją bluzkę do góry, aby móc zobaczyć mój kolczyk.
- Kolczyk a na co ci to wygląda? – Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Widzę, że kolczyk ale, od kiedy go masz i czemu mi nic nie powiedziałaś na ten temat? Kiedy miałaś zamiar mi o tym powiedzieć? – Zapytał pełen powagi.
- Mam go od wczoraj i nic ci nie mówiłam, bo chciałam, żeby to była niespodzianka, a miałam ci to pokazać dzisiaj, ale nie było okazji wcześniej. A teraz ja mam pytanie. Kiedy zacząłeś usuwać tatuaż przedstawiający Selenę? – Powiedziałam wtulając się w jego ciało.
- Zacząłem w ten sam dzień, co ty pierwszy raz poszłaś do szkoły po przyjeździe do Los Angeles a skończyłem dzień po wyjeździe w trasę koncertową.
Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi mojego pokoju. Justin wstał i poszedł je otworzyć. Okazało się, że to moja siostra z moimi kuzynami przyszli, aby z nami porozmawiać.
- Przeszkadzamy? – Zapytała Angela.
- Nie. – Odpowiedział Justin siadając tuż przy mnie i czule mnie obejmując ramieniem.
Moi kuzyni mieli pełno pytań do Justina dotyczących jego kariery oraz naszego związku. Ich pytania ciągle się mnożyły i już miałam dosyć słuchania ciągle prawie cały czas tego samego tylko w inaczej sformułowanego. Usiadłam za Justinem, objęłam go w talii i oparłam swoją głowę jego ramię.
- Skarbie, ale chodź tu z przodu, bo chcę Cie widzieć a nie żebyś siedziała za mną. – Powiedział wykręcając swoje ręce do tyłu, aby móc mnie połaskotać, żebym go puściła.
Od razu rozluźniłam uścisk i podeszłam do niego. Usiadłam na niego okrakiem i mocno się do niego przytuliłam, bo zrobiło mi się chłodno, aż zadrżałam z zimną, co nie uszło uwadze Justina.
- Angela możesz przynieść Jessie jakąś bluzę, bo ona cała się trzęsie, tylko proszę cię, żebyś się pospieszyła, bo na jutro mamy pewne plany i nie chcę, aby mi się rozchorowała. – Powiedział mocniej mnie obejmując.
Moja siostra praktycznie od razu wykonała jego prośbę i przyniosła mi białą dopasowaną do ciała bluzę, którą Justin zarzucił mi na plecy.
- Widzę, że się o nią mocno troszczysz. – Powiedział Bartek, starszy z kuzynów, którzy przyszli z moja siostrą.
- A Ty się o swoją dziewczynę nie troszczysz, jak ci na niej zależy? Jessie to moja księżniczka i zrobię wszystko, aby ona była szczęśliwa, bo tylko na tym mi zależy. Teraz wiem, dla kogo tak naprawdę żyję i komu dedykuję każde swoje działanie. Dzięki niej chcę być lepszym człowiekiem, niż wcześniej. To ona daje mi radość życia, a każda chwila bez niej jest, jak cierpienie. Nie przeżyłbym, gdybym teraz nią stracił a miesiąc temu o mało do tego nie doszło. – Powiedział smutnym tonem mój ukochany.
- Justin proszę nie wracajmy do tych ataków. Chcę o tym zapomnieć. A widziałam, że twoja blizna po kuli się już prawie zagoiła. – Powiedziałam z uśmiechem przejeżdżając dłonią, po miejscu, gdzie został postrzelony.
- Tak i wiem, że twoja po nożu też się zagoi, ale potrzebujesz do tego więcej czasu, bo to było o wiele poważniejsze. – Powiedział z troską w głosie Justin.
- O czym wy mówicie? – Zapytał Bartek ze zdziwieniem.
- Miesiąc temu dwie dziewczyny postrzeliły Justina dzień po jego urodzinach i próbowano strzelać do mnie, ale kula mnie ominęła, ale następnego dnia te same dziewczyny w szkole zaatakowały mnie nożem i później obudziłam się dopiero po trzech dniach w szpitalu. A przed atakiem pytały się mnie o samopoczucie Justina, który wtedy już leżał w szpitalu i przed szkołą u niego byłam, ale wiedziałam, że nie mogłyby wiedzieć o jego pobycie w szpitalu, ponieważ prosiliśmy o dyskretność. A najgorsze było to, że obie próbowały się ze mną zaprzyjaźnić po moim przyjeździe do Los Angeles. – Odparłam mocniej wtulając się w Jusa.
- To rzeczywiście straszne. – Powiedział Daniel, młodszy brat Bartka.
- Kotku nie myśl już o tym. Już więcej nie zobaczysz chyba, że na rozprawie w sądzie, ale to będzie ostatni raz, gdy je będziesz widziała. A w październiku idziemy do college’ u i będziemy się widywać nie tylko po szkole, ale też w jej trakcie.
Zrobiło się już strasznie późno i razem z Justinem w tym samym czasie zaczęliśmy ziewać.
- Kotek ja już idę do domu spać. Spotkamy się jutro po moim podpisywaniu płyt, czyli koło 12: 00 podjadę po Ciebie i pojedziemy na sesję a później może kino i pizza, co ty na to księżniczko? – Powiedział Justin przytulając się do mnie mocniej.
- Ja się zgadzam. To chodź odprowadzę Ciebie do drzwi. – Powiedziałam wstając i wyciągając do niego rękę.
Po zejściu na dół Justin pożegnał się z moimi rodzicami i innymi członkami mojej rodziny, którzy przyjechali do mnie na święta. Staliśmy jeszcze przez jakiś czas w przedpokoju przytuleni od siebie i nie umieliśmy się pożegnać. W ostatniej chwili przypomniało nam się, że Justina kurtka nadal wisi na wieszaku, po czym mu nią podałam i mój ukochany pocałował mnie na pożegnanie i poszedł do domu.
Po jego wyjściu od razu poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam piżamę ze swojej garderoby i poszłam wziąć gorącą kąpiel. Napuściłam wody do wanny z hydromasażem i weszłam do środka dodając przy okazji sól relaksującą oraz płyn do kąpieli.
Z łazienki wyszłam dopiero po czterdziestu minutach i od razu poszłam do swojego pokoju położyć się spać. Zasnęłam praktycznie od razu bez żadnych problemów.
O godzinie 8: 00 do mojego pokoju weszła mama i zaczęła mnie budzić. Gdy otworzyłam oczy stała nade mną.
- Jessie wstawaj pojedziesz z nami na zakupy. – Powiedziała.
- Z nami, czyli kto jedzie? – Spytałam.
- Twoja chrzestna, obje babcie, ty i ja.
- Dajcie mi trzydzieści minut. Ale na zakupy macie limit czasowy, bo o 12: 00 muszę być w domu, żeby wyjść z Justinem, czyli minimum pół godziny wcześniej bym musiała zacząć się zbierać do wyjścia. – Powiedziałam poważnym tonem.
Gdy moja mama wyszła z pokoju poszłam do garderoby i wybrałam różowa bluzkę na krótki rękaw typu kangur, białą spódniczkę s czarno czerwoną kratkę, sandały na płaskiej podeszwie, aby wygodniej było mi kierować samochodem oraz białą torebkę.
Po wybraniu stroju udałam się do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Po czym zeszłam na dół do salonu, gdzie już czekały na mnie mama, chrzestna i obje babcie. Zabrałam kluczyki i dokumenty od swojego samochodu, które znajdowały się na szafce przy telewizorze i ruszyłyśmy do wyjścia.
Pojechaliśmy do centrum handlowego. Przy wejściu znalazłam informacje, że dziś Justin w tym miejscu podpisuje płyty.
Kierując się w stronę pasażu sklepów napotkałyśmy się na dużą kolejkę.
- To wy idźcie na zakupy a ja muszę coś załatwić i będę szła na sklepy z ubraniami. Spotkamy się o 11: 00 przy tym wejściu, przez które teraz weszliśmy.
Gdy się oddaliły ja obeszłam kolejkę z drugiej strony i zobaczyłam Justina w asyście swojego menadżera, Ushera i Kenny’ ego.
- A ty, dokąd? Tutaj nie wolno wchodzić. – Powiedział menadżer mojego chłopaka, gdy próbowałam się do niego przedostać.
- Chcę porozmawiać z Justinem. – Odpowiedziałam.
- Jak każda z tych osób, a teraz wracaj na koniec kolejki, zanim stracę cierpliwość. – Odpowiedział głosem pełnym jadu.
- Cześć Jessie. Co się tutaj dzieje? – Powiedział Kenny.
- Cześć. Ten facet nie chce mnie przepuścić do mojego chłopaka, mógłbyś to jakoś załatwić, skoro wczoraj udało ci się nas uratować z opresji w kawiarni? – Powiedziałam słodkim głosem.
- Chwila to ty jesteś Jessica? Ta nowa dziewczyna Justina, o której on cały czas mówił podczas trasy? – Spytał Scott.
- We własnej osobie. – Odparłam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- W takim razie to zmienia postać rzeczy. Możesz wejść. – Odpowiedział po chwili milczenia menadżer mojego ukochanego.
Przeszłam przez barierki i podeszłam do Justina zarzucając mu ręce na szyję od tyłu.
- Hej książę. Dużo masz jeszcze pracy? – Zapytałam pochylając się nad nim i całując jego w policzek.
- O cześć księżniczko. Nie spodziewałem się tutaj Ciebie. Myślałem, że będziesz się przygotowywać na nasze wyjście. – Powiedział z uśmiechem mój ukochany.
- Miałam taki plan, ale moja mama z babciami i chrzestną wymyśliły sobie, że mam jechać z nimi na zakupy. A jak zobaczyłam, ze tutaj podpisujesz płyty postanowiłam przyjść się przywitać ze swoim chłopakiem i idę na zakupy. – Odparłam pogodnie.
- Mmm… A co będziesz kupować? – Dociekał Justin.
- Ubrania i pełno kwaśnych żelków dla mojego największego skarba. – Powiedziałam z uśmiechem.
- To zabierzesz je na nasze wyjście? Zwłaszcza na tą drugą część? – Spytał z nadzieją w głosie.
- Tak właśnie po to mam zamiar je kupić. Dobrze a teraz już idę i nie będę ci więcej przeszkadzać. Do zobaczenia. – Powiedziałam, po czym czule go pocałowałam w usta i poszłam na zakupy.
Kupiłam dwie pary kolorowych rurek różowe i pomarańczowe, sukienkę do kolana w kolorze czerwonym idealnie dopasowaną do ciała oraz czarą dużą torebkę, w której idealnie mieściły się wszystkie książki ze szkoły.
Następnie udałam się do sklepu spożywczego i kupiłam trzy paczki różnych żelków, dwie paczki chipsów solonych i o smaku ostrej papryki oraz paczkę cappuccino, które mi się już skończyło w domu.
Po udanych zakupach ruszyłam na miejsce spotkania z rodziną. Po drodze zauważyłam, że kolejka do Justina się znacznie skróciła. Pomachałam mu dając mu znak, że już skończyłam zakupy.
Przy wejściu już czekały na mnie osoby, z którymi przyjechałam, więc ruszyliśmy w stronę samochodu i wróciliśmy do domu.
Gdy weszliśmy do środka od razu poszłam się przebrać. Ubrałam czerwoną sukienkę, którą kupiłam tego dnia, czarne bolerko oraz sandały na obcasie w tym samym kolorze, a do tego czerwona torebkę, do której włożyłam portfel, telefon, dokumenty oraz paczkę żelków i chipsy, które mieliśmy zabrać do kina i zaczęłam się malować. Włosy zostawiłam rozpuszczone.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Po otwarciu drzwi zobaczyłam Justina, który zdążył się już przebrać.
Miał na sobie czarną koszulkę na koszulkę na krótki rękaw idealnie dopasowaną do ciała, czarną skórę z kapturem z podciągniętymi rękawami do łokci, czarne jeansy ze złotą chustką w lewej tylnej kieszeni oraz złote adidasy za kostkę.
Justin przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował. Poszliśmy do salonu i powiedzieliśmy moim rodzicom, że wychodzimy i wrócimy wieczorem.
Justin objął mnie ramieniem w talii i poprowadził na podjazd, gdzie stał już jego czarny Cadillac CTS-V przerobiony na Batmobile. Otworzył przede mną drzwi od strony pasażera i ruszyliśmy w stronę centrum miasta.
Pojechaliśmy do ogrodu botanicznego, gdzie mieliśmy się spotkać z fotografem.
Sesja zajęła nam trzy godziny, ale czas nam bardzo szybko zleciał, ponieważ byliśmy razem.
Fotograf po udanej sesji nam powiedział, że płyty ze zdjęciami możemy odebrać za godzinę w jego pracowni.
Przez ten czas postanowiliśmy pójść na spacer po ogrodzie. Justin przez cały czas mnie czule obejmował. Gdy w końcu nadszedł czas, aby odebrać nasze płyty ruszyliśmy w stronę samochodu. Do studia poszedł sam Justin a ja czekałam na niego w samochodzie.
Po chwili wrócił i pojechaliśmy do kina. Wybraliśmy komedie romantyczną i poszliśmy do bufetu, aby kupić napoje, ponieważ słodyczy nie musieliśmy kupować, bo miałam je już przy sobie.
Gdy weszliśmy do sali kinowej usiedliśmy na wyznaczonych miejscach w ostatnim rzędzie, Justin postawił napoje w wyznaczonych miejscach i objął mnie ramieniem, natomiast ja oparłam swoją głowę o jego ramię i wyciągnęłam z torebki słodkości, które kupiłam na tą okazję.
Po filmie wyszliśmy z kina i udaliśmy się do pizzerii. Zamówiliśmy średnią pizzę z szynką, pieczarkami i serem a do tego dwie cole.
Na zamówienie czekaliśmy piętnaście minut. Gdy zjedliśmy poszliśmy do samochodu i wróciliśmy do mojego domu.
Resztę wieczoru spędziliśmy u mnie na rozmowie w moim pokoju.
Po przeczytaniu skomentuj

Co Justin planuje na osiemnaste urodziny swojej dziewczyny?
Jak mini im ten wyjątkowy dzień?
Czy ktoś będzie w stanie zepsuć im zabawę?

Życzę miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz