Święta minęły mi bez żadnych problemów. Jedynym moim
zmartwieniem była ciągle przybliżająca się moja osiemnastka, która miała się
odbyć w lany poniedziałek.
Przez całe święta nie widziałam się z Justinem, ponieważ oboje
mieliśmy pełno gości. Mieliśmy się spotkać dopiero w poniedziałek wielkanocny,
ale w każdej wolnej chwili rozmawialiśmy przez telefon.
Po powrocie do domu z naszego ostatniego spotkania dodałam na
facebooka zdjęcia z naszej sesji zdjęciowej.
Następnego dnia miałam pełno komentarzy pod zdjęciami głównie od
dawnych znajomych z Polski, że te zdjęcia to na pewno jest fotomontaż.
Całe święta spędziłam w towarzystwie rodziny, lecz cały czas
moje myśli uciekały w stronę Justina i na niczym nie mogłam się skupić.
Za bardzo za nim tęskniłam, jednak wiedziałam, że spotkamy się
już w poniedziałek wielkanocny.
W niedzielę położyłam się spać już po godzinie dwudziestej
drugiej. Spałam, jak zabita, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie delikatnie
całuje.
Otworzyłam oczy i nagle ujrzałam Justina siedzącego na moim
łóżku i czule się uśmiechającego. Podniosłam się do pozycji siedzącej i
zarzuciłam mu ręce na szyję.
Miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw, białą koszulę na
krótki rękaw, czarne jeansy oraz różowe adidasy za kostkę.
Mój ukochany przysunął się bliżej mnie i pocałował czule.
Spojrzał mi czule w oczy i odgarnął mi włosy za uszy.
- Wszystkiego najlepszego księżniczko. – Wyszeptał mi do ucha.
- Dziękuję skarbie. Poczekasz chwilkę? Pójdę się przebrać i
zaraz wracam.
- Dobrze. Tylko się pośpiesz księżniczko. – Powiedział całując
mnie w czubek głowy. – Ja idę na dół i na będę czekał na Ciebie.
Gdy Justin wyszedł poszłam do garderoby i wybrałam czarną
sukienkę asymetryczną, która z jednej strony miała jedno ramiączko natomiast z
drugiej trzy.
Gdy szłam do łazienki zaatakowali mnie moi bracia i kuzyni,
którzy oblali mnie z góry na dół lodowatą wodą.
W końcu udało mi się dojść do łazienki i wziąć prysznic. Po wyjściu
wróciłam do garderoby i zaczęłam malować rzęsy tuszem, a następnie posmarowałam
usta błyszczykiem.
Gdy stanęłam na szczycie schodów Justin stanął tuż pod nimi i na
mnie czekał, aż znajdę się przy nim. Objął mnie ramieniem i poprowadził do
salonu, gdzie wszyscy na nas czekali.
Usiedliśmy na kanapie i mój ukochany cały czas mnie mocno
przytulał. W pewnym momencie powiedział, że musi na chwilę pójść do domu.
Justin wrócił po trzydziestu minutach trzymając w futerale na
plecach gitarę. Gdy usiadł z powrotem przy mnie kazał mi zamknąć oczy i
wyciągnąć prawą rękę do przodu.
Zrobiłam to, o co Justin mnie poprosił i zamknęłam oczy podając
mu prawa rękę. Poczułam, że mój ukochany coś zapina mi na nadgarstku.
Gdy skończył powiedział, żebym otworzyła w końcu oczy. Gdy spojrzałam
na nową ozdobę na moim nadgarstku zobaczyłam bransoletkę. Był to srebrny
łańcuszek z zawieszkami takimi jak serce oraz nasze inicjały.
Zarzuciłam mu ręce na szyi i czule pocałowałam mocno przytulając
się do niego.
- Dziękuje skarbie jest piękna, – Powiedziałam wtulając się
mojego ukochanego.
- Cieszę się, że ci się podoba słoneczko. Moja księżniczka
zasługuje na wszystko, co jest najlepsze. Kocham Cię i nigdy nie przestanę. –
Wymruczał mi do ucha.
- Ja też Ciebie kocham i też nigdy nie przestanę. – Powiedziałam
z uśmiechem.
Po chwili złapał mnie na rękę i zaprowadził mnie do mojego
pokoju zabierając ze sobą swoją gitarę.
Gdy doszliśmy do mojego pokoju Justin pomógł mi usiąść na łóżku
i sam usiadł obok mnie. Po chwili wziął gitarę i zaczął grać i śpiewać kilka
swoich piosenek. Były tam między innymi One Less Lonely Girl,
Boyfriend oraz As Long As You Love Me akustyczną wersję.
Po pewnym czasie moi rodzice zawołali nas na dół do salonu.
Po zejściu okazało się, że mój tata zawołał nas, ponieważ
nadszedł czas na pokrojenie tortu przeze mnie.
Przed rozpoczęciem krojenia przeze mnie tortu mój ukochany znów
wziął gitarę i zaczął grać Happy Birthday To You. Wszyscy od razu
się do niego dołączyli.
Gdy skończyli śpiewać zaczęłam kroić tort. Pierwsze kawałki
tortu dostali mój dziadek oraz moje babcie. Następnie starszym członkom rodziny
oraz Justinowi a na końcu kuzynom, rodzeństwu i sobie.
Tort upiekła moja babcia. Był on śmietankowo truskawkowy z
kremami z bitej śmietany oraz truskawek.
Po chwili Justin wyszedł na chwilę do ogrodu, bo gdzieś dzwonił
podobno w pilnej sprawie, ale nie chciał mi zdradzić, w jakiej.
Wrócił po dziesięciu minutach, po czym usiadł obok mnie i objął
mnie mocno ramieniem delikatnie całując.
- Powiesz mi, co załatwiałeś? – Zapytałam go w pewnym momencie.
- Dowiesz się w swoim czasie, a na razie nie myśl o tym. Chodź
ze mną coś chcę ci pokazać. – Powiedział wyciągając do mnie rękę.
Zaprowadził mnie do mojego pokoju i zamknął od środka drzwi na
klucz, aby nikt nam nie przeszkodził wchodząc do nas.
Usiadłam na łóżku. Po chwili mój ukochany siedział już obok
mnie. Ściągnął koszulę i pokazał mi obie swoje ręce, które były pokryte
tatuażami. W miejscu, gdzie dawniej znajdowała się twarz Seleny teraz
skrzydłami był otoczony mój wizerunek i podpisane poniżej: „Na Zawsze W
Moim Sercu”. Zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno przytuliłam do
siebie.
- Kiedy zrobiłeś ten tatuaż, że ja o niczym nie wiem? – Spytałam
z niedowierzaniem.
- Tydzień temu, jak byłaś w szkole, a nic nie wiesz, bo zawsze
miałem ręce zasłonięte rękawami, bo chciałem, żebyś zobaczyła to dopiero dziś.
– Powiedział Justin z uśmiechem.
- Kocham Cię. – Wyszeptałam mu do ucha i czule go pocałowałam.
O 24: 00 mój ukochany poszedł do domu i obiecał, że rano zawiezie mnie do szkoły. Jednak
długo nie umieliśmy się pożegnać i większość czasu spędziliśmy na całowaniu się
i przytulaniu. Ustaliliśmy, że na bal maturalny, który miał się odbyć za dwa
tygodnie, pójdziemy razem.
Następnego dnia wstałam już o 6: 00, wzięłam gorący prysznic,
przygotowałam sobie śniadanie i poszłam się przebrać.
Wybrałam czarne legginsy, jeansową mini spódniczkę, białą
dopasowaną koszulkę wiązaną na szyi, czarne buty na wysokim obcasie i czarną
torebkę, do której schowałam śniadanie i wypracowanie na angielski.
Justin przyjechał punktualnie o umówionej godzinie, gdy tylko
usłyszałam, że zatrzymuje się pod moim domem od razu wyszłam, aby nie obudził
moich gości, którzy mieli być u mnie do końca tygodnia.
Tego dnia lekcje szybko mi minęły, tak jak cały tydzień. W piątek,
gdy Justin zatrzymał się pod moim domem powiedział, że przyjedzie po mnie, moją
siostrę i mojego kuzyna o 18: 00 oraz że mam się ładnie ubrać.
Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi, więc gdy weszłam do domu
przekazałam Bartkowi, że ma być gotowy na 18: 00, ale nie wiem o co chodzi, po
czym poszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Weszłam do garderoby i starannie przeszukałam wszystkie ubrania.
Po długich namysłach wybrałam krótką sukienkę, która przechodziła kolorami od
czerwieni przez pomarańcz do żółtego, miała odkryte plecy i tylko dwie wstążki
wypuszczone z tyłu, aby móc je zawiązać oraz kolorowe falbanki na dole wokół
sukienki. Jedno ramiączko miała normalne, natomiast do drugiego przyczepiony
był kolorowy kwiat. Do tego założyłam długie żółte kolczyki oraz włosy spięłam
spinkę z takim samym kwiatem, jaki był przy sukience. Na koniec ubrałam
czerwone buty na obcasie oraz żółte bolerko na długi rękaw, w razie gdyby
później się zrobiło chłodniej i zabrałam żółtą małą torebkę, do której schowałam
dokumenty i przybory kosmetyczne w razie, gdyby makijaż mi się rozmazał.
Po moich przygotowaniach wyszłam z pokoju. Była już 17: 45, więc
poszłam do salonu i pokazałam się wszystkim tam obecnym. Bartek miał na sobie
białą koszulę, jeansy i czarne buty za kostkę.
Moja siostra miała na sobie żółtą sukienkę do kolan na
ramiączkach w czarną kratkę. Wyglądała w niej ślicznie i pasował do jej urody.
- Jessie wyglądasz wspaniale. – Powiedziała żona mojego
chrzestnego, która trzymała na rękach swojego dwumiesięcznego synka.
Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Moja mama otworzyła drzwi a
po chwili razem z nią do salonu wszedł mój chłopak.
Miał na sobie biała koszulkę, czerwoną koszulę zostawił
rozpiętą, czarne jeansy, czerwone adidasy za kostkę, włosy jak zwykle postawione
na żelu oraz złoty łańcuszek na szyi. Wyglądał niczym książę z innej bajki. Tak
bardzo go kochałam, że nie potrafiłam bez niego wytrzymać nawet minuty.
- Aniele wyglądasz nieziemsko. – Szepnął mi do ucha mój
ukochany.
- To samo mogłabym powiedzieć o Tobie. – Odparłam z uśmiechem.
- To miało być przymilenie się, abym Ci zdradził, co
zaplanowałam? – Zapytał przenikając mnie wzrokiem.
- Nie. Po prostu naprawdę świetnie wyglądasz. – Odparłam z
uśmiechem.
- Dobrze. No to chodźmy. – Powiedział łapiąc mnie za rękę. –
Odstawię ich nad ranem najprędzej. – Dodał do moich rodziców.
Wyszliśmy przed dom, gdzie czekała na nas wielka biała limuzyna.
Kierowca, gdy zobaczył, że się zbliżamy do niego otworzył przed nami drzwi.
Pierwsi wsiedli mój kuzyn z siostrą, a na końcu Justin i ja.
Przez całą drogę w tajemnicze miejsce mój ukochany siedział obok
mnie i czule mnie obejmował.
Gdy dojechaliśmy na miejsce pierwsza wysiadła moja siostra,
następnie Bartek, a tuż za nim Justin, który zaprowadził ich do budynku stojącego
po drugiej stronie ulicy, lecz mi kazał zostać w limuzynie i nie mogłam się
stamtąd ruszyć, do momentu, kiedy mój chłopak wróci po mnie.
Przyszedł po piętnastu minutach, otworzył przede mną drzwi,
wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wysiąść z pojazdu. Objął mnie ramieniem w
talii i poprowadził do tego samego budynku, w którym przed chwilą zniknęli
Angela i Bartek.
Gdy weszliśmy do środka znaleźliśmy się przestronnym holu, gdzie
recepcjonista zabrał płaszcze, a w moim przypadku bolerko, po czym poprowadził
nas w głąb korytarza i otworzył przed nami wielkie masywne drzwi, za którymi
znajdował się klub.
Po przekroczeniu progu i zamknięciu drzwi ujrzałam tylko Angelę,
Bartka, Kate, Catlin oraz jej młodszego brata Christiana. Nikogo więcej nie
zauważyłam, mimo że na parkingu przed budynkiem stało pełno samochodów.
Nagle ze wszystkich zakątków klubu zaczęła się wyłaniać większa
część moich znajomych ze szkoły, z którymi chodziłam na poszczególne
przedmioty. Nie miałam pojęcia, skąd oni się tu wzięli, ale miałam dziwne
przeczucie, że to sprawka mojego ukochanego, wiedziałam, że to musi mieć jakiś
związek z niespodzianką, którą zaplanował dla mnie Justin.
Drugą zadziwiającą rzeczą było to, że po chwili na scenę Kamil
Bednarek, który jak się okazało, Justin poprosił go, aby zagrał na mojej
imprezie urodzinowej, którą zorganizował w tym klubie.
Wszystkim spodobała się muzyka polskiego piosenkarza i wszyscy
się świetnie bawili. W pewnym momencie Justin wszedł na scenę i zaczął mi
śpiewać One Less Lonely Girl. Byłam pod wrażeniem tego
występu, mimo że mój chłopak często mi śpiewał swoje piosenki, ale nigdy nie
było to przy tak dużej publiczności.
Tego wieczoru z Justinem pierwszy raz ze sobą zatańczyliśmy do
wolnej piosenki i muszę przyznać, że jest wspaniałym tancerzem, wbrew temu, co
on mówi na ten temat.
Nigdy nie czułam czegoś takiego w tańcu z żadnym innym
partnerem. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał a cały świat zaczął się
obracać w drugim kierunku. Nic dookoła nie miało znaczenia w tej chwili, tylko
my dwoje i to, co nas łączyło.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową a głowę oparłam o jego
ramię i oddałam się w pełni chwili. Pod koniec piosenki mój ukochany się
zatrzymał i zaczął mnie czule całować.
- Kocham Cię. – Wyszeptał mi do ucha.
Impreza zakończyła się dopiero po godzinie trzeciej w nocy, a do
domu dojechaliśmy dopiero tuż przed czwartą.
Po przeczytaniu skomentuj
Jak Wam się spodobała niespodzianka Justina?
Jak Justin i Jessie będą się bawić na balu maturalnym?
Życzę miłego czytania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz