7.08.2014

Rozdział jedenasty

Święta minęły mi bez żadnych problemów. Jedynym moim zmartwieniem była ciągle przybliżająca się moja osiemnastka, która miała się odbyć w lany poniedziałek.
Przez całe święta nie widziałam się z Justinem, ponieważ oboje mieliśmy pełno gości. Mieliśmy się spotkać dopiero w poniedziałek wielkanocny, ale w każdej wolnej chwili rozmawialiśmy przez telefon.
Po powrocie do domu z naszego ostatniego spotkania dodałam na facebooka zdjęcia z naszej sesji zdjęciowej.
Następnego dnia miałam pełno komentarzy pod zdjęciami głównie od dawnych znajomych z Polski, że te zdjęcia to na pewno jest fotomontaż.
Całe święta spędziłam w towarzystwie rodziny, lecz cały czas moje myśli uciekały w stronę Justina i na niczym nie mogłam się skupić.
Za bardzo za nim tęskniłam, jednak wiedziałam, że spotkamy się już w poniedziałek wielkanocny.
W niedzielę położyłam się spać już po godzinie dwudziestej drugiej. Spałam, jak zabita, gdy nagle poczułam, że ktoś mnie delikatnie całuje.
Otworzyłam oczy i nagle ujrzałam Justina siedzącego na moim łóżku i czule się uśmiechającego. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zarzuciłam mu ręce na szyję.
Miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw, białą koszulę na krótki rękaw, czarne jeansy oraz różowe adidasy za kostkę.
Mój ukochany przysunął się bliżej mnie i pocałował czule. Spojrzał mi czule w oczy i odgarnął mi włosy za uszy.
- Wszystkiego najlepszego księżniczko. – Wyszeptał mi do ucha.
- Dziękuję skarbie. Poczekasz chwilkę? Pójdę się przebrać i zaraz wracam.
- Dobrze. Tylko się pośpiesz księżniczko. – Powiedział całując mnie w czubek głowy. – Ja idę na dół i na będę czekał na Ciebie.
Gdy Justin wyszedł poszłam do garderoby i wybrałam czarną sukienkę asymetryczną, która z jednej strony miała jedno ramiączko natomiast z drugiej trzy.
Gdy szłam do łazienki zaatakowali mnie moi bracia i kuzyni, którzy oblali mnie z góry na dół lodowatą wodą.
W końcu udało mi się dojść do łazienki i wziąć prysznic. Po wyjściu wróciłam do garderoby i zaczęłam malować rzęsy tuszem, a następnie posmarowałam usta błyszczykiem.
Gdy stanęłam na szczycie schodów Justin stanął tuż pod nimi i na mnie czekał, aż znajdę się przy nim. Objął mnie ramieniem i poprowadził do salonu, gdzie wszyscy na nas czekali.
Usiedliśmy na kanapie i mój ukochany cały czas mnie mocno przytulał. W pewnym momencie powiedział, że musi na chwilę pójść do domu.
Justin wrócił po trzydziestu minutach trzymając w futerale na plecach gitarę. Gdy usiadł z powrotem przy mnie kazał mi zamknąć oczy i wyciągnąć prawą rękę do przodu.
Zrobiłam to, o co Justin mnie poprosił i zamknęłam oczy podając mu prawa rękę. Poczułam, że mój ukochany coś zapina mi na nadgarstku.
Gdy skończył powiedział, żebym otworzyła w końcu oczy. Gdy spojrzałam na nową ozdobę na moim nadgarstku zobaczyłam bransoletkę. Był to srebrny łańcuszek z zawieszkami takimi jak serce oraz nasze inicjały.
Zarzuciłam mu ręce na szyi i czule pocałowałam mocno przytulając się do niego.
- Dziękuje skarbie jest piękna, – Powiedziałam wtulając się mojego ukochanego.
- Cieszę się, że ci się podoba słoneczko. Moja księżniczka zasługuje na wszystko, co jest najlepsze. Kocham Cię i nigdy nie przestanę. – Wymruczał mi do ucha.
- Ja też Ciebie kocham i też nigdy nie przestanę. – Powiedziałam z uśmiechem.
Po chwili złapał mnie na rękę i zaprowadził mnie do mojego pokoju zabierając ze sobą swoją gitarę.
Gdy doszliśmy do mojego pokoju Justin pomógł mi usiąść na łóżku i sam usiadł obok mnie. Po chwili wziął gitarę i zaczął grać i śpiewać kilka swoich piosenek. Były tam między innymi One Less Lonely Girl, Boyfriend oraz As Long As You Love Me akustyczną wersję.
Po pewnym czasie moi rodzice zawołali nas na dół do salonu.
Po zejściu okazało się, że mój tata zawołał nas, ponieważ nadszedł czas na pokrojenie tortu przeze mnie.
Przed rozpoczęciem krojenia przeze mnie tortu mój ukochany znów wziął gitarę i zaczął grać Happy Birthday To You. Wszyscy od razu się do niego dołączyli.
Gdy skończyli śpiewać zaczęłam kroić tort. Pierwsze kawałki tortu dostali mój dziadek oraz moje babcie. Następnie starszym członkom rodziny oraz Justinowi a na końcu kuzynom, rodzeństwu i sobie.
Tort upiekła moja babcia. Był on śmietankowo truskawkowy z kremami z bitej śmietany oraz truskawek.
Po chwili Justin wyszedł na chwilę do ogrodu, bo gdzieś dzwonił podobno w pilnej sprawie, ale nie chciał mi zdradzić, w jakiej.
Wrócił po dziesięciu minutach, po czym usiadł obok mnie i objął mnie mocno ramieniem delikatnie całując.
- Powiesz mi, co załatwiałeś? – Zapytałam go w pewnym momencie.
- Dowiesz się w swoim czasie, a na razie nie myśl o tym. Chodź ze mną coś chcę ci pokazać. – Powiedział wyciągając do mnie rękę.
Zaprowadził mnie do mojego pokoju i zamknął od środka drzwi na klucz, aby nikt nam nie przeszkodził wchodząc do nas.
Usiadłam na łóżku. Po chwili mój ukochany siedział już obok mnie. Ściągnął koszulę i pokazał mi obie swoje ręce, które były pokryte tatuażami. W miejscu, gdzie dawniej znajdowała się twarz Seleny teraz skrzydłami był otoczony mój wizerunek i podpisane poniżej: „Na Zawsze W Moim Sercu”. Zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno przytuliłam do siebie.
- Kiedy zrobiłeś ten tatuaż, że ja o niczym nie wiem? – Spytałam z niedowierzaniem.
- Tydzień temu, jak byłaś w szkole, a nic nie wiesz, bo zawsze miałem ręce zasłonięte rękawami, bo chciałem, żebyś zobaczyła to dopiero dziś. – Powiedział Justin z uśmiechem.
- Kocham Cię. – Wyszeptałam mu do ucha i czule go pocałowałam.
O 24: 00 mój ukochany poszedł do domu i obiecał, że rano zawiezie mnie do szkoły. Jednak długo nie umieliśmy się pożegnać i większość czasu spędziliśmy na całowaniu się i przytulaniu. Ustaliliśmy, że na bal maturalny, który miał się odbyć za dwa tygodnie, pójdziemy razem.
Następnego dnia wstałam już o 6: 00, wzięłam gorący prysznic, przygotowałam sobie śniadanie i poszłam się przebrać.
Wybrałam czarne legginsy, jeansową mini spódniczkę, białą dopasowaną koszulkę wiązaną na szyi, czarne buty na wysokim obcasie i czarną torebkę, do której schowałam śniadanie i wypracowanie na angielski.
Justin przyjechał punktualnie o umówionej godzinie, gdy tylko usłyszałam, że zatrzymuje się pod moim domem od razu wyszłam, aby nie obudził moich gości, którzy mieli być u mnie do końca tygodnia.
Tego dnia lekcje szybko mi minęły, tak jak cały tydzień. W piątek, gdy Justin zatrzymał się pod moim domem powiedział, że przyjedzie po mnie, moją siostrę i mojego kuzyna o 18: 00 oraz że mam się ładnie ubrać.
Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi, więc gdy weszłam do domu przekazałam Bartkowi, że ma być gotowy na 18: 00, ale nie wiem o co chodzi, po czym poszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
Weszłam do garderoby i starannie przeszukałam wszystkie ubrania. Po długich namysłach wybrałam krótką sukienkę, która przechodziła kolorami od czerwieni przez pomarańcz do żółtego, miała odkryte plecy i tylko dwie wstążki wypuszczone z tyłu, aby móc je zawiązać oraz kolorowe falbanki na dole wokół sukienki. Jedno ramiączko miała normalne, natomiast do drugiego przyczepiony był kolorowy kwiat. Do tego założyłam długie żółte kolczyki oraz włosy spięłam spinkę z takim samym kwiatem, jaki był przy sukience. Na koniec ubrałam czerwone buty na obcasie oraz żółte bolerko na długi rękaw, w razie gdyby później się zrobiło chłodniej i zabrałam żółtą małą torebkę, do której schowałam dokumenty i przybory kosmetyczne w razie, gdyby makijaż mi się rozmazał.
Po moich przygotowaniach wyszłam z pokoju. Była już 17: 45, więc poszłam do salonu i pokazałam się wszystkim tam obecnym. Bartek miał na sobie białą koszulę, jeansy i czarne buty za kostkę.
Moja siostra miała na sobie żółtą sukienkę do kolan na ramiączkach w czarną kratkę. Wyglądała w niej ślicznie i pasował do jej urody.
- Jessie wyglądasz wspaniale. – Powiedziała żona mojego chrzestnego, która trzymała na rękach swojego dwumiesięcznego synka.
Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Moja mama otworzyła drzwi a po chwili razem z nią do salonu wszedł mój chłopak.
Miał na sobie biała koszulkę, czerwoną koszulę zostawił rozpiętą, czarne jeansy, czerwone adidasy za kostkę, włosy jak zwykle postawione na żelu oraz złoty łańcuszek na szyi. Wyglądał niczym książę z innej bajki. Tak bardzo go kochałam, że nie potrafiłam bez niego wytrzymać nawet minuty.
- Aniele wyglądasz nieziemsko. – Szepnął mi do ucha mój ukochany.
- To samo mogłabym powiedzieć o Tobie. – Odparłam z uśmiechem.
- To miało być przymilenie się, abym Ci zdradził, co zaplanowałam? – Zapytał przenikając mnie wzrokiem.
- Nie. Po prostu naprawdę świetnie wyglądasz. – Odparłam z uśmiechem.
- Dobrze. No to chodźmy. – Powiedział łapiąc mnie za rękę. – Odstawię ich nad ranem najprędzej. – Dodał do moich rodziców.
Wyszliśmy przed dom, gdzie czekała na nas wielka biała limuzyna. Kierowca, gdy zobaczył, że się zbliżamy do niego otworzył przed nami drzwi. Pierwsi wsiedli mój kuzyn z siostrą, a na końcu Justin i ja.
Przez całą drogę w tajemnicze miejsce mój ukochany siedział obok mnie i czule mnie obejmował.
Gdy dojechaliśmy na miejsce pierwsza wysiadła moja siostra, następnie Bartek, a tuż za nim Justin, który zaprowadził ich do budynku stojącego po drugiej stronie ulicy, lecz mi kazał zostać w limuzynie i nie mogłam się stamtąd ruszyć, do momentu, kiedy mój chłopak wróci po mnie.
Przyszedł po piętnastu minutach, otworzył przede mną drzwi, wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wysiąść z pojazdu. Objął mnie ramieniem w talii i poprowadził do tego samego budynku, w którym przed chwilą zniknęli Angela i Bartek.
Gdy weszliśmy do środka znaleźliśmy się przestronnym holu, gdzie recepcjonista zabrał płaszcze, a w moim przypadku bolerko, po czym poprowadził nas w głąb korytarza i otworzył przed nami wielkie masywne drzwi, za którymi znajdował się klub.
Po przekroczeniu progu i zamknięciu drzwi ujrzałam tylko Angelę, Bartka, Kate, Catlin oraz jej młodszego brata Christiana. Nikogo więcej nie zauważyłam, mimo że na parkingu przed budynkiem stało pełno samochodów.
Nagle ze wszystkich zakątków klubu zaczęła się wyłaniać większa część moich znajomych ze szkoły, z którymi chodziłam na poszczególne przedmioty. Nie miałam pojęcia, skąd oni się tu wzięli, ale miałam dziwne przeczucie, że to sprawka mojego ukochanego, wiedziałam, że to musi mieć jakiś związek z niespodzianką, którą zaplanował dla mnie Justin.
Drugą zadziwiającą rzeczą było to, że po chwili na scenę Kamil Bednarek, który jak się okazało, Justin poprosił go, aby zagrał na mojej imprezie urodzinowej, którą zorganizował w tym klubie.
Wszystkim spodobała się muzyka polskiego piosenkarza i wszyscy się świetnie bawili. W pewnym momencie Justin wszedł na scenę i zaczął mi śpiewać One Less Lonely Girl. Byłam pod wrażeniem tego występu, mimo że mój chłopak często mi śpiewał swoje piosenki, ale nigdy nie było to przy tak dużej publiczności.
Tego wieczoru z Justinem pierwszy raz ze sobą zatańczyliśmy do wolnej piosenki i muszę przyznać, że jest wspaniałym tancerzem, wbrew temu, co on mówi na ten temat.
Nigdy nie czułam czegoś takiego w tańcu z żadnym innym partnerem. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał a cały świat zaczął się obracać w drugim kierunku. Nic dookoła nie miało znaczenia w tej chwili, tylko my dwoje i to, co nas łączyło.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową a głowę oparłam o jego ramię i oddałam się w pełni chwili. Pod koniec piosenki mój ukochany się zatrzymał i zaczął mnie czule całować.
- Kocham Cię. – Wyszeptał mi do ucha.
Impreza zakończyła się dopiero po godzinie trzeciej w nocy, a do domu dojechaliśmy dopiero tuż przed czwartą.
Po przeczytaniu skomentuj

Jak Wam się spodobała niespodzianka Justina?
Jak Justin i Jessie będą się bawić na balu maturalnym?


Życzę miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz