12.09.2014

Rozdział siedemnasty


Przez cały czas, gdy miałam kostkę skręconą Justin siedział przy mnie do momentu, aż zasnęłam. Codziennie wieczorem, gdy wychodziłam z kąpieli mój ukochany starał się rozmasować moją kostkę zanim na nowo założył mi usztywnienie.
Przez następne dwa miesiące szykowaliśmy wszystko na nasz ślub. Wszystkie zaproszenia wysłaliśmy pocztą poza tymi, które mogliśmy dać osobom mieszkającym na miejscu, jak na przykład naszym rodzicom, czy przyjaciołom.
W dniu urodzin mojej siostry Justin załatwił występ całej ekipy serialu Violetta w naszym ogrodzie. Wszyscy śpiewali i tańczyli największe przeboje serialu. A moja siostra miała okazję zaśpiewać z głównymi bohaterami.
Dwa tygodnie przed weselem zaczęłam się źle czuć. Codziennie rano mnie mdliło, mimo że się zdrowo odżywiałam.
− Jessie może powinnaś pójść do lekarza, chociaż to raczej ze stresu przed weselem. – Powiedziała pewnego dnia moja mama.
− Mamo nie mam na to czasu. Teraz z Justinem mamy sporo na głowie. Szukamy do domu, bo od razu po weselu chcemy się tam wprowadzić.
Nie miałam ochoty na dalsze dyskusje na temat mojego złego samopoczucia, ponieważ podejrzewałam przyczynę tego wszystkiego. Nie chciałam się dłużej zastanawiać nad tym wszystkim, więc postanowiłam zadzwonić do Justina.
− Kochanie przyjdź teraz do mnie jak możesz, bo musimy poważnie porozmawiać. – Powiedziałam poważnym tonem.
− Jasne królewno będę za dwie minuty tylko się ubiorę, bo dopiero się obudziłem. – Odparł zaspany Justin.
Mój ukochany przyszedł dosłownie po dwóch minutach. Justin od razu się do mnie mocno przytulił i namiętnie zaczął całować.
− Justin chodźmy do mojego pokoju, bo to poważna sprawa. – Powiedziałam.
Gdy weszliśmy do mnie do pokoju oboje usiedliśmy i wtuliłam się w jego ramiona.
− Księżniczko, co się dzieje? Martwię się. Powiedziałaś, że musimy poważnie porozmawiać, czy to znaczy, że chcesz odwołać ślub i ze mną zerwać? – Zapytał smutny Justin.
− Nie. Ostatnio ciągle źle się czuję i nie wiem, co się ze mną dzieje. Moja mama chce żebym poszła do lekarza. Justin boję się. – Odparłam smutnym tonem.
Justin objął mnie mocno ramieniem i pocałował w czubek głowy.
− Kochanie ona ma rację idź do lekarza i nie ważne, co się okaże razem na pewno damy sobie radę. Księżniczko a myślisz, że możesz być w ciąży po tym, co się stało w dzień naszych zaręczyn? – Dociekał.
− Justin nie wiem, ale chciałabym, żeby się okazało, że to objawy ciąży, bo ja i tak nie idę na studia dzienne tylko zaoczne, więc mogłabym siedzieć w tygodniu z naszym maleństwem. – Powiedziałam z uśmiechem.
− Też bym chciał mieć z tobą już dziecko. Jesteś moim skarbem i wiesz o tym najlepiej na świecie. – Powiedział wpijając się w moje usta.
Nagle do pokoju weszli moi rodzice. Ku mojemu zaskoczeniu byli trochę zestresowani.
− Przeszkadzamy wam, czy możemy wejść? – Zapytała moja mama niepewnie.
− Możecie wejść, ale musicie nam powiedzieć, o co chodzi, bo ostatnio jakoś dziwnie się zachowujecie. – Powiedziałam.
− Jessie, czy ty przypadkowo nie jesteś w ciąży? Wszystkie twoje objawy do tego pasują, ale chcemy wiedzieć, czy to na pewno jest to. – Powiedział tata.
− Też z Justinem teraz o tym myśleliśmy, ale nie mam pojęcia. Muszę iść do lekarza, żeby to sprawdzić, ale to może potrwać tydzień zaczym mnie przyjmie. – Odparłam wtulając się w Justina.
Po wyjściu moich rodziców Justin mocno mnie przytulił i czule zaczął całować.
− Królewno musimy jechać zobaczyć jeszcze jeden dom. Mam nadzieję, że przynajmniej ten podejdzie nam do gustu. On jest w dzielnicy, gdzie mieszkałem jakiś czas temu. – Powiedział z uśmiechem Justin.
W końcu zebraliśmy się do wyjścia i pojechaliśmy zobaczyć ostatni z możliwych domów. Znajdował się on w bogatej dzielnicy, gdzie mieszkały same sławy.
Dom był piętrowy z oszklonym tarasem i salonem. Wyjście do ogrodu było przez szklane drzwi ukryte w oknach salonu. W piwnicy znajdowała się siłownia i bar. Kuchnia była urządzona nowocześnie, a zarazem praktycznie. Jednak najbardziej spodobało mi się pierwsze piętro. Były tam cztery pokoju, gdzie w jednym na pewno będzie nasza sypialnia, a resztę pokoi mogliśmy zaadaptować na pokoje dziecinne lub gościnne. Budynek bardzo podszedł mi do gustu i od razu wiedziałam, że to jest ten dom, którego szukaliśmy.
− Księżniczko i jak podoba ci się ten dom? – Zapytał Justin, gdy skończyliśmy zwiedzanie.
− Tak. Jest najlepszy z tych wszystkich, które widzieliśmy. Kochanie kupimy go? – Spojrzałam na niego dużymi smutnymi i proszącymi oczami, na co mój ukochany tylko bezradnie rozłożył ręce.
− A mam inne wyjście? Oczywiście, że go kupimy. – Powiedział pogodnie.
Justin poszedł podpisać dokumenty dotyczące kupna tego domu, a ja chciałam jeszcze przez chwilę go pooglądać.
Gdy wróciliśmy do domu przypomniałam sobie, że miałam odebrać dzisiaj swoją suknię ślubną. Justin oczywiście się zaoferował, że pojedzie ze mną, jednak chciałam przestrzegać tradycji ślubnych z Polski, więc mój ukochany nie mógł zobaczyć sukienki do wielkiego dnia.
Po powrocie do domu z sukienką powiesiłam nią w mojej garderobie. Wtedy okazało się, że muszę jechać z tatą na lotnisko, ponieważ moi goście, którzy mieli być na weselu, akurat lądowali.
Wieczorem umówiłam się na wizytę do lekarza, bo chciałam jeszcze przed weselem znać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie: Czy jestem w ciąży? Miałam pójść do lekarza za równy tydzień.
Przez cały ten czas razem z Justinem odbieraliśmy naszych gości z lotniska lub załatwialiśmy formalności związane ze ślubem. Nawet nie mieliśmy czasu na to, by na spokojnie usiąść i porozmawiać.
Gdy nadszedł dzień wizyty u lekarza chciałam, by Justin pojechał ze mną. Jednak mój ukochany nie mógł, bo musiał załatwić sprawę z obrączkami, które nam nie pasowały.
Po zakończeniu badania lekarz usiadł naprzeciwko mnie z twarzą niezdradzającą żadnych emocji, przez co nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy.
− Panie doktorze wie pan już, co mi dolega? – Zapytałam przerażona myślą o jakieś nieuleczalnej chorobie.
− Tak. Jest pani w ciąży. Z tego, co sądzę to będzie ósmy lub dziewiąty tydzień. Wstępną datę porodu podam pani, po badaniu USG, które chciałbym zrobić pani w przyszłym tygodniu w środę.
Nie umiałam wydusić z siebie słowa. Byłam tak zszokowana myślą, że to jednak prawda, iż nie umiałam nic powiedzieć.
Po wyjściu od lekarza zadzwoniłam do Justina. Chciałam mu od razu powiedzieć, że zostanie ojcem, jednak doszłam do innego wniosku.
− Słucham Cię księżniczko. Dowiedziałaś się już, jaka jest przyczyna twojego złego samopoczucia? – Spytał zmartwiony.
− Tak dowiedziałam się, ale powiem ci jak się spotkamy. Jesteś w domu? Bo ja za jakieś dwadzieścia minut powinnam być u Ciebie. – Powiedziałam.
− Dobrze królewno, ale będziesz musiała na mnie chwilę poczekać, bo mi trochę więcej zajmie dojazd na miejsce. – Odparł mój narzeczony.
Gdy dojechałam do domu Justina mamy postanowiłam nie wysiadać z samochodu i w nim poczekać na mojego ukochanego. Po chwili mój chłopak podjechał pod dom swoim białym Ferrari 458 Italia. Justin podszedł do mojego samochodu i otworzył przede drzwi.
− Księżniczko to może chodźmy do mojego pokoju i tam porozmawiamy na spokojnie o twojej wizycie u lekarza. – Powiedział wyciągając do mnie rękę.
Po wejściu do domu mojego chłopaka wszyscy powitali nas z uśmiechami na twarzach. W ostatnim czasie nawet jego rodzeństwo przestało się złościć na Justina o to jak zachowywał się zanim mnie poznał.
Justin zamknął starannie za nami drzwi od swojego pokoju i usiedliśmy na jego łóżku.
− Królewno i czego się dowiedziałaś u lekarza? – Zapytał zaniepokojony Justin. Zrobiłam dłuższą przerwę zanim się odezwałam, bo chciałam przytrzymać go w napięciu.
− Jestem w ciąży. Justin rozumiesz zostaniesz ojcem. – Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem, ponieważ bałam się zobaczyć jego reakcję na moje słowa.
Ku mojemu zaskoczeniu Justin zaczął, skakać po pokoju ze szczęścia, po czym podszedł do łóżka, na którym siedziałam i zaczął mnie czule całować. Po chwili razem z Justinem leżeliśmy już na łóżku a mój chłopak gładził ręką mój brzuch. Nagle Justin pochylił się do przodu i przyłożył ucho do mojego jeszcze płaskiego brzucha, jednak twarz miał skierowaną w moją stronę, więc widziałam każdą zmianę na jego twarzy.
− Hej maleństwo. Tutaj mówi twój tatuś. Razem z mamusią mamy nadzieję, że czas do momentu, kiedy będziesz już z nami upłynie bardzo szybko. – Zaczął mówić pieszczotliwie do mojego brzucha, po czym jeszcze jakiś czas tak leżał w milczeniu i czule się uśmiechał
Po chwili Justin położył się powrotem obok mnie i objął mnie ramieniem czule patrząc mi w oczy.
− Justin, czyli cieszysz się, że będziesz tatą? – Zapytałam nadal niepewnym siebie głosem.
− Królewno no pewnie, że się cieszę, bo to w końcu będzie nasze dziecko, chociaż nadal nie jestem pewny czy nadaję się na ojca. – Powiedział smutny.
− Justin nadajesz się i wiem, że będziesz bardzo dobrym tatą, a nasz maluszek będzie Cię kochał najbardziej na świecie i podziwiał za wszystko. – Odparłam z uśmiechem i przejechałam dłonią po jego idealnie postawionych na żelu włosach.
− Kochanie nie pomijając mamusi, bo to ona będzie przy nim najwięcej, więc mamusia będzie dla niego najważniejsza. – Przekomarzał się ze mną Justin.
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, przez które weszła mama mojego narzeczonego a już za kilka dni męża.
− Mamo musimy z tobą porozmawiać. – Powiedział Justin od razu po jej wejściu.
− Justin coś się stało? – Zapytała zaniepokojona mama mojego ukochanego.
− Mówiłem Ci, że Jessie od jakiegoś czasu źle się czuje prawda? To teraz znamy już przyczynę jej złego samopoczucia. Mamo Jessie i ja spodziewamy się dziecka. – Justin był szczęśliwy tą wiadomością, że dopiero teraz przypomniał sobie o najważniejszej rzeczy. – Mamo wiem, że będziesz uważała, że to zły pomysł, ale gdy zaczęliśmy to podejrzewać podjęliśmy decyzję, że żadne z nas nie zrezygnuje ze studiów. Jessie i tak zapisała się na studia zaoczne w weekendy, więc w tygodniu ona będzie zajmować się naszym maleństwem, a weekendami, gdy ona będzie w szkole dziecko będzie pod moją opieką. Ale proszę cię o jedno. Nie mów tego jeszcze nikomu, bo nie chcemy, żeby teraz pojawiły się jakiś głupie plotki na temat naszego wesela i dziecka. – Powiedział proszącym tonem mój ukochany.
Przez cały ten czas mama mojego chłopaka nie odezwała się ani słowem. Gdy Justin skończył swój monolog odetchnęła głęboko.
− Jessie to prawda, co powiedział Justin? Ale kiedy? W którym ty jesteś teraz tygodniu? – Zapytała zszokowanym głosem mama Justina.
− To prawda. Stało się to w dniu naszych zaręczyn. Lekarz mówi, że to ósmy lub dziewiąty tydzień, ale wszystkiego dowiem się w środę zaraz po weselu, bo wtedy mam mieć robione USG. – Odparłam.
Mama mojego ukochanego dobrze to przyjęła i wcale nie była na nas zła z tego powodu, bo wiedziała od dawna, że jej syn chce szybko zostać ojcem.
Tego dnia czekała nas jeszcze jedna ciężka rozmowa, a mianowicie z moimi rodzicami, czego najbardziej się bałam. Miałam szczęście, że Justin był wtedy cały czas przy mnie, bo sama nie dałabym sobie z tym wszystkim rady.
Jednak moi rodzice przyjęli tą wiadomość na spokojnie, bo podejrzewali, że właśnie to może by przyczyną mojego złego samopoczucia.
Resztę tygodnia spędzaliśmy na dopracowywaniu szczegółów związanych z naszym ślubem oraz przewożeniu rzeczy do nowego domu i ich rozpakowywaniu.
Po przeczytaniu skomentuj

Jak minie im ślub?
Czy ktoś będzie próbował zepsuć ich wielki dzień?
A może Jessie w kościele powie nie?

Życzę miłego czytania :)

1 komentarz:

  1. Hej, chciałam tylko poinformować, że na http://week-to-love-justin-bieber.blogspot.com/ pojawiła się bardzo ważna notka! :)
    Byłabym wdzięczna jeśli, dałabyś znać co o tym sądzisz!

    OdpowiedzUsuń