14.10.2014

Rozdział dwudziesty piąty


W tygodniu, gdy Justin był w szkole ja byłam z naszym maleństwem sama w domu. A weekendami, kiedy byłam w szkole mój mąż zajmował się naszym synkiem.
Od porodu razem z Justinem, co tydzień dodawaliśmy na facebooka, twittera i instagrama nowe zdjęcia naszego dziecka.
Fanki mojego męża były zachwycone naszym maleństwem i w końcu zrozumiały, że Justin jest szczęśliwy ze mną i z tego nigdy nie zrezygnuje.
Mniej więcej odkąd wyszłam ze szpitala zaczęliśmy z Justinem załatwiać wizę dla Drewa, żebyśmy mogli z nim jechać do mojej rodziny w Polsce, która nie miała jak przyjechać odwiedzić nas po porodzie.
Pod koniec kwietnia, zaraz po moich urodzinach mogliśmy polecieć w końcu do Polski.
Gdy przylecieliśmy z lotniska odebrał nas mój chrzestny i razem z nim pojechaliśmy do mojej babci.
Do domu mojej babci dojechaliśmy o godzinie 21: 00. Ja wyciągnęłam Drewa z samochodu, natomiast mój mąż razem z moim chrzestnym wyciągali nasze bagaże.
Chwilę później moja babcia nas zaprowadziła do sypialni, w której spaliśmy przy poprzednim pobycie u niej i w tym pokoju mój ukochany rozłożył przenośne łóżeczko dla naszego syna.
Moja babcia z dziadkiem byli oczarowani Drewem, jednak ciągle nam powtarzali, że mogliśmy się wstrzymać jeszcze z dziećmi do końca studiów.
− Babciu, ale to był wypadek przy pracy, jednak gdybym mogła cofnąć czas i zapobiec tej ciąży, na pewno bym tego nie zrobiła, bo odkąd Drew pojawił się w naszym życiu wiele się zmieniło.
Moglibyśmy tak siedzieć i rozmawiać jeszcze długo, ale zrobiło się już strasznie późno, a my byliśmy zmęczeni po podróży, więc postanowiliśmy położyć się spać.
Następnego dnia rano wstaliśmy, o 7: 00, mimo że wstawałam do małego całą noc, nasz syn ciągle płakał. Wiedziałam, że może to być spowodowane naszą zmianą otoczenia.
Po śniadaniu poszliśmy się przebrać i ubrać naszego synka, ponieważ chcieliśmy go zabrać na spacer, aby się trochę uspokoił.
Wybraliśmy się na spacer najpierw do mojej babci, która mieszkała w okolicy, gdzie mieszkałam przez jedenaście lat swojego życia.
Moja babcia od razu zakochała się w Drewie, który swoją słodkością potrafił zaczarować każdego.
Niestety, gdy tylko weszliśmy do mojej babci nasze maleństwo znów zaczęło płakać i ciągle albo ja, albo Justin musieliśmy go nosić na rękach, aby przynajmniej trochę się uspokoił.
− Jessie, czemu on wam tak płacze? – Zapytała w pewnym momencie moja babcia.
− Nie wiem, chyba klimat mu nie pasuje, bo od wczoraj tak ma cały czas, a kolek nie ma. – Powiedziałam chodząc po pokoju z Drewem na rękach.
Mały tak bardzo zaczął płakać, że nie mogliśmy dłużej już siedzieć u mojej babci, bo na dworze nasz synek był znacznie spokojniejszy.
Chodząc tak po mieście w pewnym momencie wpadliśmy na mojego dawnego przyjaciela Krystiana z jakąś dziewczyną.
Dziewczyna mojego przyjaciela była tak w szoku, że widzi Justina, iż zastygła w bezruchu.
− Hej Krystian. – Powiedziałam podchodząc do niego razem z Justinem i Drewem.
− Hej Jessie. Co ty tutaj robisz? I kogo tam wozisz? – Zapytał zdziwiony Krystian tym spotkaniem.
− Przyjechałam w odwiedziny do rodziny, a wożę dziecko moje i Justina. – Powiedziałam obejmując Justina w pasie, na co mój mąż od razu czule mnie pocałował w usta.
− Jessie to ty byłaś w ciąży? Kiedy? – Zapytał zdezorientowany mój przyjaciel.
− Od czerwca.
− Krystian, czemu nic mi nie wspominałeś, że znasz Justina i jego żonę? – Zapytała podejrzliwym tonem jego dziewczyna.
− Kochanie nie ma, o czym mówić, bo bardziej znam Jessie. W końcu idealny człowiek może być tylko jeden na świecie. – Powiedział mój przyjaciel z nieodgadniętym wyrazem twarzy.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym poszliśmy dalej się przejść, bo Drew cały czas płakał.
Przechodząc obok szkoły spotkaliśmy mojego kuzyna, który akurat czekał pod moją dawna szkołą z kolegami na swoją dziewczynę.
− Hej Jessie. Co wy tutaj robicie? – Zapytał zdziwiony Bratek, którego nie widziałam od mojego ślubu z Justinem.
− Hej. Nic przyjechaliśmy odwiedzić rodzinę w Polsce a ty, co tutaj robisz? – Odparłam.
− Nic. Czekam na dziewczynę. A tak w ogóle to czyje dziecko wozisz?
− Naszego synka. – Powiedział mój mąż poprawiając koc Drewowi w wózku.
− Bartek, co się tutaj dzieje? Znasz Justina? – Zapytali przyjaciele mojego kuzyna.
− A nie widać? To mąż mojej kuzynki. – Powiedział spoglądając po twarzach swoich kolegów.
− Bartek, a twoja mama będzie dziś w domu? Bo chcemy tam podjechać przynajmniej na chwilę dzisiaj.
− Powinna być, ale gdyby się coś zmieniło to dam wam znać.
Po tej krótkiej wymianie zdań poszliśmy dalej się przejść i odwiedzić moich bliskich.
Drew w końcu zasnął, bo przyzwyczaił się do nowego klimatu, przez co mogliśmy na spokojnie odwiedzić moją rodzinę. Wszyscy od razu zakochiwali się w naszym małym synku.
Kilka dni później musieliśmy już wracać do Stanów, ponieważ mieliśmy jeszcze szkołę i wizytę z Drewem u lekarza.
Po przeczytaniu skomentuj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz